Pod jednym z lubelskich marketów stał człowiek, którego wygląd wskazywał na to, że dawno nie widział wody. Zapach i wygląd odstraszały przechodniów, którzy jak od muchy odganiali się od niego, gdy prosił, żeby kupili mu bułkę.
Wychodziłem ze sklepu z zakupami, gdy podszedł do mnie i zapytał, czy mogę dać mu coś do jedzenia. Wyjąłem z siatki chleb i miałem odejść, ale jakoś tak poczułem się poruszony tym człowiekiem i zapytałem, czy może mu jeszcze czegoś potrzeba. Bardzo się zdziwił, popatrzył na mnie i zapewnił, że niczego więcej nie chce. Kiedy nalegałem, żeby pomyślał – może jednak coś mogę mu jeszcze kupić, on tym bardziej potwierdzał, że niczego nie potrzebuje. Powiedziałem, że w takim razie mu pobłogosławię, bo Jezus bardzo go kocha. Zaczęliśmy rozmawiać. Ja mówiłem o Bożym Miłosierdziu, on słuchał i płakał. W końcu bardzo mi podziękował i powiedział, że to, co usłyszał, jest najważniejszą rzeczą w życiu. Uściskał mnie w końcu, co – widziałem – wywołało u przechodzących ludzi zgorszenie, że pozwalam dotykać się takiemu brudnemu człowiekowi. Nie wiem jak to się stało, że tak zareagowałem. Chyba to jest tak, że jak otwierasz się na Jezusa i mówisz, by zrobił z ciebie narzędzie swego miłosierdzia, to On to robi – opowiada Jacek Wolski z Diakonii Miłosierdzia.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.