Nowy numer 38/2023 Archiwum

Proboszcz najmniejszej parafii

Ks. Grzegorz Kolasa, duszpasterz wspólnoty pod wezwaniem Przemienienia Pańskiego w Borowicy, mówi o pracy w niewielkiej wspólnocie, wyzwaniach konserwatorskich oraz o ludzkiej życzliwości.

Ks. Rafał Pastwa: Jesteś proboszczem najmniejszej parafii w archidiecezji lubelskiej…

Ks. Grzegorz Kolasa: Tak. I jednej z najmniejszych w Polsce. Według danych statystycznych z gminy Łopiennik i gminy Rejowiec parafia liczy 257 osób. Są to głównie osoby starsze.

To nie jest nowoutworzona parafia…

Powstała w latach 80-tych ubiegłego wieku z postanowienia bp. Bolesława Pylaka. Wówczas liczyła około 400 osób. Młodzi ludzie wyjechali do większych miast, niektórzy zapewne za granicę. Starsze pokolenie odeszło.

Nie masz problemu, aby poznać wszystkich parafian. To duży komfort, ponieważ nie jest to wspólnota złożona z osób anonimowych.

Znam tych, którzy są zaangażowani w życie religijne i parafialne. Innych spotykam okazjonalnie. W nabożeństwach uczestniczy taki sam procent wiernych jak w dużych parafiach. W czasie niedzielnej Mszy św. w kościele jest ok. 150 osób. Latem pojawiają się dodatkowo goście i turyści. Jest to zrozumiałe, bo okolica jest przepiękna. Tereny nadwieprzańskie, a można się tu poczuć jak w Bieszczadach.

Ten drewniany kościół jest niezwykły.

To budowla unikatowa w skali całej Polski. Oczywiście wpisana do rejestru zabytków. Świątynia ta niegdyś należała do parafii Żulin, przed wojną zaś do parafii Pawłów. Początek budowy to 1797 rok. Wznoszenie konstrukcji trwało dwa lata. Była to fundacja starosty krasnostawskiego. Architektem był Jakub Kubicki, wybitny artysta oświeceniowy i architekt królewski. Wystarczy wspomnieć, że jego dziełem jest chociażby Belweder królewski. Kościół w Borowicy zbudowano na wzgórzu, pewnie dlatego nadano mu wezwanie Przemienienia Pańskiego – w nawiązaniu do Góry Przemienienia. Jest to budowla na planie ośmioboku, zaś wewnątrz pojawia się forma krzyża greckiego. Zbudowana z czystego modrzewia, wewnątrz ma osiem doryckich kolumn, które podtrzymują konstrukcję. To unikat na skalę europejską.

Kiedy zostałeś proboszczem w Borowicy?

W lipcu 2014 r. W sierpniu rozpocząłem remont gontowego dachu kościoła, który był porośnięty mchem. Użycie najnowszej generacji produktów zabezpieczyło pokrycie świątyni na przynajmniej kilkanaście lat.

To chyba nie jest proste zadanie – zostać proboszczem w tak małej parafii?

Mnie pomogło to, że przez dziewiętnaście lat posługiwałem w charakterze wikariusza w dużych miejskich parafiach. Zawsze lubiłem zabytkowe kościoły, rzeczy, które mają duszę. Parafia w Borowicy była w pewnym sensie spełnieniem moich oczekiwań.

Kościół wygląda na zadbany. Wymienione zostały okna i drzwi, także instalacja elektryczna. To przecież spore pieniądze, a parafia jest malutka. Skąd środki na ten cel?

Parafia składa się z osiemdziesięciu rodzin i mogę powiedzieć, że są to ludzie bardzo ofiarni. Wspierają swój kościół jak tylko mogą. Oprócz tego złożyłem projekt w Lokalnej Grupie Działania Krasnystaw gdzie również uzyskałem środki. Znaczne wsparcie otrzymałem także od ludzi dobrej woli i moich przyjaciół.

Utrzymanie takiego zabytku wymaga nieustającego wysiłku...

Oraz ciągłej uwagi i planowania. Ważne, żeby nie zaniedbać pewnych kwestii, bo wtedy niektóre elementy mogą ulec bezpowrotnemu uszkodzeniu. Zdecydowaliśmy się na wymianę i szklenie okien, bo ostatni taki zabieg miał miejsce w 1917 r. Trzeba myśleć zarówno o bezpieczeństwie zabytku, jak i ludzi.

Każdy ruch musi być ustalony z konserwatorem zabytków?

Tak, ale w tym zakresie należy mówić bardziej o pomocy niż o komplikacji. Mogłem liczyć na wsparcie i rady pani Stanisławy Rudnik, która do niedawna pełniła funkcję konserwatora zabytków oddziału chełmskiego. Otrzymałem również dofinansowanie z urzędu gminy Łopiennik. Trudno oczywiście wymienić wszystkich darczyńców.

Starasz się też korzystać ze wsparcia większych parafii, które nie są obojętne na potrzeby wspólnot mniej licznych.

Ostatnio głosiłem homilie na zaproszenie proboszcza parafii Trójcy Przenajświętszej w Krasnymstawie i zbierałem ofiary do puszki na cele kościelne. To są bardzo ważne gesty. Cieszę się z każdego takiego zaproszenia. Przed nami jeszcze konieczność przeprowadzenia instalacji odgromieniowej. To duży wydatek dla naszej parafii tym bardziej, że spłacamy koszt wymiany elektryfikacji.

Oprócz spraw gospodarczych jesteś odpowiedzialny za kwestie duchowe.

Trzeba powiedzieć, że są osoby, którym wystarcza tradycyjne duszpasterstwo, ale są też tacy, którzy wymagają indywidualnego prowadzenia. Dla każdego staram się znaleźć czas, staram się też o pomysły na ożywienie duszpasterskie parafii.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Wyraź swoją opinię

napisz do redakcji:

gosc@gosc.pl

podziel się

Zapisane na później

Pobieranie listy

Quantcast