Wyjątkowym spektaklem zagranym na scenie między Trybunałem Koronnym a restauracją Mandragora, zakończył się Festiwal kultury żydowskiej w Lublinie.
Od kilku lat w jedną z sierpniowych niedziel na Stare Miasto w Lublinie wracają dawne zwyczaje i dawni mieszkańcy czyli Żydzi. To oni współtworzyli krajobraz Lublina przez wiele lat, zanim II wojna światowa, ten świat zniszczyła. Pozostała jednak pamięć o dawnych mieszkańcach, ich zwyczajach i obrzędach.
„MiszMasz. Festiwal kultury żydowskiej w Lublinie” to nowe wydarzenie na festiwalowej mapie Lublina organizowane przez Stowarzyszenie „Studnia Pamięci". Spotkania z kulturą i tradycją żydowską odbywały się od 18 do 20 sierpnia. Jak wyjaśniają organizatorzy festiwalu jego nazwa nie jest przypadkowa. - „Miszmasz” to zaczerpnięte z języka jidysz określenie na połączenie różności, oddające bogatą i wszechstronną ofertę festiwalu, z której każdy może wybrać coś dla siebie.
W trakcie trzech festiwalowych dni nie zabrakło koncertów, wykładów, warsztatów poświęconych zarówno tradycyjnej jak i nowoczesnej żydowskiej oraz spektakli teatralnych. „MiszMasz.Festiwal kultury żydowskiej w Lublinie” był jednocześnie poszerzoną formułą imprezy “Nasze Wielkie Żydowskie Wesele”, od lat cieszącej się dużym zainteresowaniem mieszkańców Lublina.
Choć w tym roku w trakcie odbywającego się już po raz szósty spektaklu przybliżającego tradycyjne żydowskie obrzędy weselne, zabrakło weselnego korowodu, to jednak mimo deszczu, nie zabrakło widzów. - Jesteśmy tu co roku i skoro przedstawienia nie odwołują, to i nas nie może zabraknąć - mówią Adam i Jolanta Żurkowie.
Ci, którzy mimo brzydkiej pogody zdecydowali się przybyć na Stare Miasto, zdecydowanie nie żałowali. Przed publicznością pojawili się po raz pierwszy wszyscy aktorzy Teatru Żydowskiego z Warszawy z dyrektor Gołdą Tencer na czele. Zaprezentowane przez nich przedstawienie w oryginale nosi tytuł "Kamienica na nalewkach", natomiast dzięki uprzejmości dyrektor teatru, tytuł spektaklu został specjalnie dla Lublina zmieniony na "Kamienicę na ul. Krawieckiej". - Od sześciu lat staramy się przybliżyć pamięć tej ulicy. To była najbarwniejsza i jednocześnie najbiedniejsza ulica żydowskiej dzielnicy - mówią organizatorzy festiwalu.