Proboszcz i mieszkańcy Motycza zapraszają w dniu 17 września na uroczyste podsumowanie obchodów 700-lecia Motycza oraz jubileusz 95-lecia parafii.
Legenda głosi, że pod motyczańską lipą odpoczywał Napoleon Bonaparte, a później również Józef Piłsudski. Podobno bywał tu także Tadeusz Kościuszko. Władysław Łokietek nadał Motyczowi przywilej lokacyjny na prawie niemieckim 30 listopada 1317 roku. Bez wątpienia w ciągu 700 lat istnienia Motycza wiele się tu działo, choć sama miejscowość wielka nie jest.
Wszyscy znają dziwną historię kościoła, który na początku lat 90. ub. wieku został spalony, natomiast nie wszyscy wiedzą, że Motycz skrywa także wiele tajemnic. – Moja babcia opowiadała kiedyś, że jej babcia mówiła, że przez Motycz prowadziło jakieś podziemne przejście łączące Dąbrowicę z wojciechowską wieżą ariańską – opowiada pani Elżbieta, rdzenna mieszkanka Motycza. – Czy to prawda, nie wiadomo, bo nikt nie wie, gdzie to przejście miałoby się znajdować – śmieje się kobieta.
W Motyczu od wieków bije źródło. – Ludzie mówią, że jego woda ma cudowne właściwości – opowiada pan Tadeusz, który wraz z całą rodziną co jakiś czas przyjeżdża z kilkunastoma bańkami po Motyczankę spod Piask. – My tu już od lat bierzemy tę wodę – zaznacza. – To dobra woda – przekonuje proboszcz motyczowskiej parafii ks. Stanisław Szatkowski. – O żadnych cudownych właściwościach co prawda nie słyszałem – śmieje się – ale podobno skład ma lepszy niż Nałęczowianka. Jakiś czas temu gmina zrobiła przebudowę dojścia do źródła, została ułożona kostka, żeby ludziom było wygodniej czerpać. Potem uroczyście wszystko zostało poświęcone – dodaje.
W centrum wsi stoi kościół, a obok niego – szkoła. Oba budynki sąsiadują ze sobą w zasadzie od początku. Parafia, której patronuje Matka Boża Anielska, w Motyczu istnieje już 95 lat. Na początku lat 20. XX w. w Motyczu zawiązał się komitet budowy kaplicy w podzięce za uratowanie miejscowości od zniszczeń w trakcie I wojny światowej, a pewne bezdzietne małżeństwo ofiarowało 6 mórg ziemi, na której miał stanąć kościół. – To był niezwykły dar – podkreśla ks. Stanisław.
Kościół, który stanął na ofiarowanej ziemi, pochodził z Zemborzyc. Była to drewniana świątynia z XVIII wieku. Tamtejsza parafia wybudowała kościół murowany, więc chętnie pozbyła się drewnianego. Świątynia została poświęcona w 1922 roku. Przez dziesiątki lat stała w niezmienionym stanie. W 1994 r., 11 lipca, kościół został podpalony przez dwóch młodocianych przestępców. Spłonął prawie doszczętnie, choć ludzie ratowali go, nie zważając na swoje bezpieczeństwo. Kościół po dwóch latach odbudowano. – Udało się to tak naprawdę tylko dzięki nieludzkiemu wysiłkowi i wielkiej mobilizacji parafian – zaznacza proboszcz.
Już 17 września mieszkańcy Motycza będą razem świętować dwa wielkie jubileusze. – Po Mszy św. o godz 11, której przewodniczył będzie bp Artur Miziński, na boisku przy szkole i przy kościele odbędą się uroczystości – opowiada proboszcz. – Przybędą do nas grupy rekonstrukcyjne, zaplanowano bicie monet, ognisko i wspólną zabawę.