- Nie zgadzam się z tym, że to Bóg daje cierpienie i to w takiej ilości ile jesteśmy w stanie unieść. To nie może być prawdą – mówiła przed rokiem w niezwykle szczerej rozmowie Beata Nowak.
Ciągle dzwoni Twój telefon… Nie odbierasz przeze mnie.
Nie pozwalają mi się zamknąć w tym wszystkim ci młodzi ludzie, którzy do mnie dzwonią i zapewniają o swojej obecności i wsparciu.
Bo nie jest prawdą, że młodzi ludzie są źli.
To największe kłamstwo, które ktoś wymyślił, a inni powtarzają. Młodzi są dobrzy i spontaniczni. Dla nich nie ma przeszkód, nie kalkulują czy coś się im opłaca. Gdy obserwuję ich działania w przestrzeni mediów społecznościowych nie mogę tego wszystkiego ogarnąć. Z jednej strony to mnie buduje, z drugiej dołuje – bo uświadamiam sobie: „Boże, to mnie dotyczy. Tym razem to mnie dotyczy”. Trudno mi czytać to, co o mnie piszą, choć wiem, że to szczere.
Organizują Dzień Dawcy Szpiku dedykowany Tobie. Szykuje się głośna akcja.
Chodzi o to, by pomóc także innym osobom oczekującym na przeszczep. Wydarzenie organizuje moja osobista klasa, która zdawała maturę w 2012 r. To była klasa humanistyczno-dziennikarska. Cztery dziewczyny się skrzyknęły i pociągnęły resztę. Najciekawsze jest jednak to, że wyjątkowo słabo utrzymywaliśmy ze sobą kontakt, bo wszyscy rozjechali się we wszystkie strony.
A obecni Twoi wychowankowie?
Bardzo to przeżywają. Całe środowisko III LO, nauczyciele i dyrekcja są ze mną solidarni i mnie wspierają. Jestem też ogromnie wdzięczna Grzegorzowi, że jako przełożony i kolega rozumie moją słabość i nie pozostawia mnie bez wsparcia.
O czym myślisz, gdy jesteś sama?
O śmierci.
Żartujesz…
Nie. Bardzo się jej boję, nie chcę umierać.
A nie myślisz, że wyzdrowiejesz?
Też, choć rzadziej. Ale argumentuję to tym, że skoro tyle rzeczy mi w życiu nie wyszło, to może chociaż uda mi się wrócić do zdrowia.