Obecności i wstawiennictwa świętego kapucyna doświadcza wiele osób na świecie. W samym Lublinie udało się zebrać kilkanaście świadectw cudownej interwencji.
Uzdrowienia, uproszenie potomstwa, pomoc w rozwiązaniu rodzinnych problemów, znalezienie pracy to tylko przykładowe interwencje świętego kapucyna odnotowane w ostatnim czasie w Lublinie.
Świadectwa osób, które doznały pomocy o. Pio zebrał o. Andrzej Derdziuk OFMCap w książce "Ojciec Pio w Lublinie". 23 września jest dniem, w którym kościół szczególnie wspomina św. o. Pio. To też okazja do przypomnienia niektórych cudownych interwencji.
Pewna kobieta z Lublina podczas zabawy sylwestrowej poczuła się źle. Myślała, że to przeziębienie i na taką chorobę była leczona. Mimo antybiotyków dolegliwości nie ustępowały. Nie chciano jej jednak zrobić specjalistycznych badań, dopiero poprzez znajomości jej koleżanka pomogła w diagnostyce.
Wieczorem około godz. 22.00 zadzwoniła i poinformowała, że badania wykazały w wątrobie elektrolity białka, co oznacza zmiany nowotworowe. W tym czasie znajomy lekarz zamówił za chorą Mszę św. w kościele pod wezwaniem św. o. Pio w Rudniku. Podczas Mszy św., w której uczestniczyła kobieta, zrobiło się jej bardzo gorąco i poczuła wielki żar. Uświadomiła sobie, że jest uzdrowiona.
Kiedy poszła z kompletem badań do swojej lekarki, która leczyła ją na przeziębienie, ta powiedziała, że wyniki badań są złe i musi natychmiast iść do szpitala. Kobieta wyjaśniła, że jest już zdrowa, ale doktor nalegała na hospitalizację.
Pacjentka zgodziła się iść na oddział, ale zapewniała, że nie ma już takiej potrzeby. Lekarze w szpitalu oglądający pierwotne wyniki stwierdzili, że stan jest bardzo poważny. Powtórzono badania i okazało się, że nie ma pierwotnych zmian. Kobieta usłyszała, że to musi być cud.
Świadectwo niezwykłej obecności o. Pio zostawiła też kilkunastoletnia Paulina.
"Odkąd dowiedziałam się, że jestem chora na nowotwór bardzo modliłam się do o. Pio i Jana Pawła II o łaskę zdrowia. Zawsze pod poduszką trzymałam obrazek z ich relikwiami. Kiedy jest mi źle proszę o wstawiennictwo za mnie. Czytając książkę o św. Pio zazdrościłam ludziom, którzy czuli jego zapach. Często opowiadali, że interwencje stygmatyka objawiały się intensywnym zapachem fiołków i róż. Ja też bardzo chciałam to poczuć. Przed wyjazdem na operację do Rabki zaczęłam odprawiać nowennę do o. Pio. Czwartego dnia po skończeniu modlitwy, kładąc się na kanapie, wciąż dziękowałam za opiekę i prosiłam o wyzdrowienie. W pewnej chwili poczułam zapach tysięcy róż, jakbym znalazł się w ogrodzie pełnym kwiatów. Szybko zawołałam mamę do pokoju, ale ona nic nie czuła. Była zaskoczona i szczęśliwa, że poczułam zapach o. Pio. Woń kwiatów utrzymywała się w pokoju 15 minut. Przed wyjazdem do Rabki musiałam mieć zrobioną tomografię komputerową płuc. Czekając na korytarzu na badanie, znów poczułam zapach kwiatów. Wyniki tomografii bardzo mnie ucieszyły okazały się dobre".
Na Poczekajce w kościele o. kapucynów o 18.00 zostanie odprawiona Msza św. za wstawiennictwem o. Pio. Podobnie będzie na Krakowskim Przedmieściu w kapucyńskim kościele o 19.00.