Uzbrojeni w różańce wychodzą na ulice, by zmieniać oblicze swoich miejscowości. Ktoś powie, że to niemożliwe, a jednak. Okazuje się, że Koronka do Bożego Miłosierdzia ma niezwykłą moc przemieniania tego, co niemożliwe, w możliwe.
Zbyszek Flor koronką modli się od wielu lat. Na własnej skórze doświadczył, jak Boże miłosierdzie uratowało mu małżeństwo, rodzinę i jego samego. - To modlitwa o niespotykanej sile. Nie tylko wyciąga z dna największych grzeszników, ratuje dusze, ale i przemienia całe miejscowości. Recepta jest prosta: trzeba wziąć do ręki różaniec i modlić się za swoje miasto - mówi.
28 września, w dzień beatyfikacji ks. Sopoćki, w całej Polsce i na świecie tysiące skrzyżowań obstawili modlący się ludzie. Wszystkie sprawy, jakimi żyją ich społeczności, oddali Jezusowi Miłosiernemu.
W Lublinie modlitwa za miasto odbywa się od 6 lat. Zwykli mieszkańcy modlą się do miłosierdzia Bożego za miasto, mieszkańców, władze, chorych, potrzebujących, błądzących. Wszystkich, którzy tej modlitwy potrzebują.
- Każda Koronka do Bożego Miłosierdzia ratuje ludzką duszę. Każda. Nie jedna dziennie czy tygodniowo. Ile więc można uratować ludzi podczas takiej modlitwy za miasto, gdy do Bożego miłosierdzi zwraca się tak wiele osób, prosząc zgodnie o przemianę swojej miejscowości, miejsce dobre do życia, pracy, wychowywania dzieci? - mów Jacek Wolski z Diakonii Miłosierdzia Ruchu Światło-Życie koordynującej modlitwę w Lublinie.
- To cenna inicjatywa, ale wciąż mało znana. Choć w Lublinie skrzyżowań przybywa, wciąż jest ich niewiele. A przecież nie trzeba jakichś specjalnych działań, by wyjść z różańcem na ulice się modlić. A ta modlitwa może zmienić wszystko - podkreślają ojcowie kapucyni, którzy w parafii na Poczekajce modlili się z wiernymi na dwóch skrzyżowaniach.
Jednym ze skrzyżowań od początku "Iskry Bożego Miłosierdzia" w Lublinie są ulice Abramowicka z Głuską i Sierpińskiego. Do niedawna to miejsce należało do najniebezpieczniejszych w mieście. Mieszkańcy wielokrotnie zwracali się do władz miejskich z prośbą o przebudowę. Bezskutecznie. - Mieszkamy w pobliżu i codziennie musieliśmy pokonywać to skrzyżowanie. Wyjazd z ul. Sierpińskiego zawsze podnosił mi adrenalinę, tym bardziej że jechałam z dzieckiem, wioząc je np. do przedszkola. To na tym skrzyżowaniu od 4 lat zbiera się 28 września grupa ludzi i modli koronką. Po pierwszej takiej akcji okazało się, że miasto jednak przebuduje ulice. Dziś są tam światła. Pętla trolejbusów, która utrudniała wyjazd, została przeniesiona w inne miejsce, a skrzyżowanie przestało być niebezpieczne. Ktoś powie, że to przypadek, iż akurat w czasie, gdy modliliśmy się na ulicy, miasto zdecydowało się na przebudowę. Może przypadek, ale my jesteśmy przekonani, że Boże miłosierdzie miało w tym swój udział - mówi Agnieszka Sawicka.
W tym roku na Lubelszczyźnie na ulice swoich miast wyszli także mieszkańcy Chełma, Poniatowej, Lubartowa, Kraśnika, Puław, Bełżyc i wielu innych mniejszych miejscowości.