Są tacy, którzy na studentów narzekają: że korki przez nich, bo jeżdżą samochodami, że miejsc parkingowych mało, że głośno się zachowują i tłok robią. I choć wiele w tym racji, to bez nich Lublin nie byłby sobą.
Wielu mieszkańców miasta dzięki studentom żyje i ma się dobrze. Nie chodzi tylko o pracowników uczelni, którzy stanowią pokaźną grupę mieszkańców Lublina, ale też o tych, którzy świadczą różne usługi czy wynajmują stancje. – To wciąż spore źródło dochodu, choć jest gorzej niż np. 10 lat temu, gdy studentów było więcej, a możliwości wyboru – mniejsze. W 2000 roku kupiliśmy z mężem mieszkanie na lubelskim LSM z myślą o wynajmowaniu go studentom. Zainteresowanie naszą ofertą przerosło wszelkie oczekiwania. W ciągu jednego dnia od umieszczenia ogłoszenia zgłosiło się 10 chętnych. Można było przebierać i dostać dobrą cenę. Stopniowo jednak zaczęło się to zmieniać. Od jakichś czterech lat trudniej znaleźć chętnych do wynajęcia mieszkania i wymagania studentów co do standardu rosną – mówi Joanna Makowska.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.