Zawsze gotowy do pomocy, mający dla ludzi czas i serce. Tak został zapamiętany ks. kanonik doktor Kazimierz Gajda. W rodzinnej parafii w Klementowicach kapłana żegnali wierni z parafii, w których pracował, rodzina, koledzy kapłani i przyjaciele. Mszy św. przewodniczył bp Ryszard Karpiński.
Tu w domu rodzinnym, w kościele, szkole tkwiły korzenie jego powołania, pracowitości umiłowania Kościoła i ojczyzny. Tu powiedział Bogu tak i na tym fundamencie budował swoje życie – mówił bp Ryszard Karpiński podczas Mszy św. pogrzebowej ks. Kazimierza Gajdy.
Przypomniał, że był to człowiek nie tylko Boży, ale i patrzący na świat Bożymi oczami. Potrafił chwycić także za pióro i zapisać o pięknych Klementowicach, które zawsze nosił w sercu i o swoich podróżach. Miał wieli talent. - Czytam te zapiski jednym tchem. To mówi też kim był i co czynił. Przy tym ołtarzu, na którym on tyle razy stawał, modlimy się za niego, by Pan przyjął go do swego królestwa - mówił biskup.
Ks. Kazimierz niemal do końca życia służył pomocą duszpasterską. Wiele czasu spędzał w konfesjonale niosąc ludziom Boże Miłosierdzie.
- Jako kapłan niósł Chrystusa, szczególnie ludziom młodym podczas katechezy, ale nie bał się także prac gospodarczych. Sam odwiedzając go kiedyś spotkałem go na dachu na plebani, gdzie coś naprawiał – wspomina bp Karpiński.
Ks. Kazimierz potrafił też przekonać ludzi do siebie swoją postawą troski i zaangażowania. Szczególnie służył ludziom chorym, zabiegał nie tylko o ich duchowy spokój, ale i po ludzku pomagał jak mógł.
- Potrafił odczytywać znaki czasu. By zbliżyć się do młodych, pracując w Wilkołazie, z młodzieżą nagrał film dokumentalny. Podczas pierwszych 7 lat pracy miał tylko raz urlop. To właśnie dzięki takim kapłanom Kościół pomagał w wychowywaniu dzieci i młodzieży rodzicom w czasach, gdy szerzyła się komunistyczna propaganda. Potem jako proboszcz był przykładem i wsparciem dla młodszych kapłanów. Nie bał się wyzwań. Uratował zabytkowy kościół modrzewiowy w Chłaniowie i dokończył budowę plebanii - przytaczał dzieła zmarłego bp Ryszard.
Interesowała go także nauka. Ukończył prawo kanoniczne i pracował w Sądzie Biskupim jako gorliwy i oddany pracownik.
- Wiele zasług i dobra pozostało po życiu ks. Kazimierza. Ta Eucharystia to także czas dziękczynienia za życie i posługę tego kapłana. On sam teraz czeka na nas w Domu Ojca. Do zobaczenia - kończył homilię bp Karpiński.