Wypełniony w dzień powszedni po brzegi kościół jest świadectwem, jak bardzo chcemy słuchać o Królestwie Bożym dzisiaj. Tłumy wiernych uczestniczyły w wyjątkowym nabożeństwie na Poczekajce w rocznicę uznania przez polskich katolików Chrystusa Panem i Królem, które poprowadził ks. Dominik Chmielewski SDB.
Nabożeństwo zatytułowano "W pałacu Króla". - Nazwa wskazuje na istotną prawdę, że będąc sługami Chrystusa Króla, nie mieszkamy w czworakach jak służący pracujący na dworze ziemskiego władcy, ale jako domownicy samego Boga, który uczynił nas swoimi dziećmi oraz braćmi i sistrami naszego Pana Jezusa, mieszkamy w pałacu samego Króla - wyjaśnia o. prof. Andrzej Derdziuk inicjator nabożeństwa.
Gość ks. Dominik Chmielewski SDB, który przewodniczył Mszy św., głosił katechezy i prowadził czuwanie przed Najświętszym Sakramentem mówił o wielkiej miłości Boga do każdego człowieka.
- Miejmy świadomość, że zanim Bóg stworzył świat, wiedział o każdym z nas i wyczekiwał na nasze narodzenie. Nie jesteśmy przypadkami, nikt nie jest anonimowy i każdego Bóg zna po imieniu. Nasze życie na ziemi jest jak narzeczeństwo przed niebem. Moment śmierci jest momentem zaślubin z Twoim ukochanym, a wieczność jest naszym domem. Ta świadomość zmienia zupełnie perspektywę naszego życia - mówił.
Zaznaczał też, że wielu z nas może czuć się jakby nie pasowało do tego świata, bo rzeczywiście jesteśmy stworzeni tak, że prawdziwe poznanie twarzą w twarz dopiero przed nami, a jednocześnie żyjąc na ziemi jesteśmy mieszkaniem Boga.
- Tego bardzo zazdrości nam szatan i dlatego nas nienawidzi. Niektórzy bibliści mówią, że szatan, zanim zbuntował się przeciw Bogu, był odpowiedzialny za uwielbienie, ale tak się tym zajął, że zamiast Stwórcy zaczął uwielbiać siebie. Dlatego bardzo mu się nie spodobało, że Bóg stworzył człowieka, który stał się jego mieszkaniem, że to człowieka - kobietę uczynił swoją matką i Królową nieba i ziemi. Zazdrość rozwinęła się w bunt - wyjaśniał ks. Chmielewski.
Podkreślał też, że gdy oderwiesz się od serca Bożego stajesz się jak demon - pełen zazdrości, która rodzi kolejne grzechy.
- Jest na to sposób: trwanie przy Bogu i wierność w miłości. Zawsze gdy nie ma męża przy żonie przychodzi wąż i zaczyna dzieło zniszczenia. Swoją drogą ciekawe, gdzie był Adam, gdy szatan czarował Ewę. Spójrzcie w ten sposób na swoje małżeństwa, czy trwacie przy sobie nawet jeśli jest trudno - zachęcał kapłan.
Przez grzech szatan stał się władcą tego świata, ale to nie Bóg dał mu tę władze, ale my przez grzech.
- Grzech sprawia, że zaczynamy się Boga bać. W raju, gdy Adam z Ewą zjedli jabłko, przychodzi Pan Bóg i ich szuka, woła: "Adamie gdzie jesteś?", ale grzech sprawia, że zaczynasz się siebie wstydzić, dlatego chowasz się przed Bogiem w krzaki. Wstyd rodzi poczucie winy i w końcu nie możemy tego wszystkiego znieść i zrzucamy winę na drugiego. "To nie ja, to on" - mówimy. W to wszystko wchodzi Jezus, który przez krzyż uwalania nas od wstydu i poczucia winy. Oddaje za nas życie, choć diabeł go kusi by zmienił zdanie. Jego śmierć na krzyżu przywraca nam władzę nad ziemią. Naszym zadaniem jest odzyskanie tożsamości. W tym pomaga nam Duch Święty, który woła w nas "Abba Ojcze". Gdy zaczynamy żyć tym wołaniem, przestajemy się Boga bać - mówił kapłan.
Każdy uczestnik otrzymał namaszczenie olejkiem radości oraz tarczę wiary i miecz słowa Bożego w postaci obrazka z nadrukiem Obrazu Chrystusa Króla i słowami z Pisma Świętego wskazującymi na broń przed atakami złego ducha.