Małe cekiny w męskich dłoniach wydają się jeszcze mniejsze. Przyklejane jeden obok drugiego na białej bombce ze styropianu tworzą jedyny w swoim rodzaju wzór. Cierpliwość i precyzja nie zawsze są mocną stroną niepełnosprawnych chłopców, ale w tym wypadku wydają się ich mieć nieograniczone pokłady.
Tak powstają ozdoby świąteczne w jednej z pracowni w domu sióstr benedyktynek misjonarek w Puławach. Nie jest to zwykły dom. Pod jednym dachem mieszkają nie tylko siostry zakonne, ale i dzieci z niepełnosprawnością intelektualną i ruchową. Mieszczą się tam Specjalny Ośrodek Wychowawczy, Szkoła Przysposabiająca do Pracy, jest kaplica, gdzie o każdej porze dnia i nocy można przyjść i usiąść blisko tabernakulum – tak na wyciągnięcie ręki. W tej wspólnocie święta są dłuższe niż gdzie indziej. – Kiedy przyjdzie Wigilia, zostaniemy same, nasi wychowankowie wyjadą do swoich rodzin i dom wypełni cisza. Na wieczerzę przyjdą goście: rodzice niektórych sióstr, dawni wychowankowie, którzy nie mają dokąd się udać. Dla nas jednak święta zaczynają się wcześniej, kiedy w pracowniach pojawiają się pierwsze ozdoby choinkowe, kiedy s. Irmina zaczyna ćwiczyć z dziećmi kolędy, kiedy zasiadamy do wigilijnego stołu z naszymi podopiecznymi, zanim każdy się rozjedzie – mówi s. Anuarita, przełożona w puławskiej wspólnoty. Jak Bóg rodzi się w sercu każdego człowieka, siostry obserwują wielokrotnie.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.