Jak pokazać młodym ludziom powszechność Kościoła? - Najlepiej wysłać ich do innego kraju. Choćby tuż za granicę - przekonuje ks. Łukasz Kachnowicz, koordynator ds. animacji misyjnej studentów.
Ks. Łukasz swoją funkcję objął niedawno. Choć od dłuższego czasu jest duszpasterzem akademickim, do tej pory nie zajmował się studentami pod kątem misji. - Nie miałem żadnego konkretnego pomysłu, jak realizować swoją funkcję, żeby młodzi ludzie chcieli się zaangażować - opowiada. - Pomyślałem w końcu, że zacznę od napisania maili do naszych misjonarzy diecezjalnych. Stwierdziłem, że wciąż zbyt mało pokazujemy młodym, iż naprawdę mogą być ważną i aktywną częścią dzieła misyjnego. Podobnie jak w przypowieści o robotnikach, wielu z nich stoi bezczynnie, bo nie wiedzą, co mogliby zrobić.
Duszpasterz bardzo szybko otrzymał odpowiedzi, najpierw z Ukrainy, a potem z Serbii. Okazało się, że są konkretne potrzeby. - Ks. Grzegorz Draus ze Lwowa przysłał listę zadań, w jakie mogliby się zaangażować polscy studenci, począwszy od organizacji kolonii dzieciom ukraińskim, po pomoc w budowie kościoła - wylicza kapłan.- Odezwał się też ksiądz z Odessy i ks. Grzegorz Chudek z Belgradu, który przyjechał do Polski przed świętami.
Ks. Grzegorz poprosił przyszłych misjonarzy o słodycze dla dzieci z rodzin w misji, które ewangelizują razem z nim. - Jest tam 6 rodzin wielodzietnych, które mają 36 dzieci. Przez dwie kolejne niedziele zebraliśmy w duszpasterstwie akademickim UMCS ponad 24 kg słodyczy dla nich - opowiada ks. Łukasz.- Gościliśmy ks. Chudka też na jednej z Mszy akademickich. Opowiedział krótko o specyfice misji w Belgradzie oraz o rodzinach w misji, które opuszczają swoje domy i są posyłane przez papieża w inną część świata, gdzie Kościół potrzebuje wsparcia, żeby tam ewangelizować swoim codziennym życiem. Dostaliśmy zaproszenie do Belgradu, żeby przyjechać i dotknąć misji osobiście.
Takich zaproszeń dla przyszłych młodych misjonarzy jest więcej. - Szczególnie zapraszają nas nasi księża pracujący na Ukrainie i chcemy odpowiedzieć na te zaproszenia - zaznacza ks. Kachnowicz. - Mamy nadzieję, że znajdą się studenci, którzy przy naszej pomocy zechcą wyjechać do Belgradu, Lwowa czy Odessy, żeby zobaczyć, jak pracują nasi misjonarze na miejscu i popracować razem z nimi. W ten sposób studenci mogą sami stać się prawdziwymi misjonarzami. Liczymy na to, że ta forma zaangażowania będzie się rozwijać w naszej archidiecezji. Chcemy stworzyć taki misyjny „pośredniak”, żeby każdy, kto będzie chciał zrobić coś dla misji, miał taką możliwość, oczywiście z naszą pomocą.