Życie "skarambolizowane"

Kropka i kreska w odpowiedniej konfiguracji mogą przekazywać konkretny komunikat. Przekonany jest o tym Łukasz Siatkowski, niepełnosprawny artysta z Lublina.

Łukasz od urodzenia porusza się na wózku. W wyniku błędu lekarskiego podczas porodu doznał dziecięcego porażenia mózgowego. Pomimo niepełnosprawności zrobił licencjat z kulturoznawstwa na KUL, a kilka lat temu skończył teologię. Od 13 lat uprawia nietypową technikę w sztuce plastycznej, którą nazywa karambolizacją przestrzeni.

– Przez wiele lat szukałem własnego miejsca w sztuce. Chciałem wyrazić swoje ja, by ludzie przestali patrzeć na mnie przez pryzmat wózka – wyjaśnia. Jego wyjątkowe dzieła można podziwiać na wystawach, a jak sam podkreśla, do pracy potrzebuje jedynie długopisu żelowego, który może kupić w kiosku za złotówkę czy dwa złote. 

Do wykonania takiego rysunku Łukasz potrzebuje jedynie długopisu   Do wykonania takiego rysunku Łukasz potrzebuje jedynie długopisu
Justyna Jarosińska /Foto Gość

Mężczyzna zaznacza, że nie potrzebuje sławy, a wszystko, co robi, robi głównie po to, by pokazać, że można. – Moje rysowanie, ale także gra na instrumentach klawiszowych i pisanie poezji to walka z samym sobą, ze swoją fizycznością – stwierdza. – Chcę pokazać całemu światu, że nawet jeśli jest się niepełnosprawnym, to wcale nie oznacza, że trzeba siedzieć w domu i się nad sobą użalać. Ważne jest, by pokazywać ludziom, także tym niepełnosprawnym, którzy – zwłaszcza w małych miejscowościach – często są zamknięci w domach, że większość granic jest wyłącznie w ich głowach. Koncentrują się na tym, czego nie mają, zamiast rozwijać unikatowe talenty, których nikt nie jest pozbawiony. Z drugiej strony warto pamiętać, że każdy ma tak naprawdę jakieś ograniczenia i musi z nimi żyć. 

Łukasz namawia, by rodzice umożliwiali swoim niepełnosprawnym dzieciom normalne życie. – Jeśli jest tylko jakakolwiek szansa na tę normalność, to niech jej się nie boją – zachęca.

Chłopak nie tylko rysuje, ale także gra na instrumentach klawiszowych. – Sam nauczyłem się grać. Metodą prób i błędów – opowiada.

Łukasz od dwóch lat jest żonaty. Swoją żonę Joannę poznał jeszcze na studiach. – Przyszła na warsztaty, które prowadziłem – wspomina. To była miłość prawie od pierwszego wejrzenia. – Łukasz jest niezwykle inteligentny, imponuje mi jego wiedza. Nie bałam się związać z niepełnosprawnym człowiekiem – przekonuje Joanna. – Dla mnie jest całkiem pełnosprawny. Wózek nie jest rzeczą pierwszoplanową – podkreśla. 

W wolnych chwilach artysta plastyk także pisze. – To pewnego rodzaju połączenie japońskiego haiku z absurdalnymi porównaniami – tłumaczy. – Doświadczam różnych stanów emocjonalnych i mimo wielu aktywności przychodzą czasami momenty trudne. Wtedy pomaga mi wiara i możliwość wyrażenia się przez sztukę – dodaje.  
 
Choć z niepełnosprawnością zmaga się od urodzenia, nigdy nie miał do nikogo żalu, że tak a nie inaczej wygląda jego życie. – Ja się nawet cieszę, że jestem taki, jaki jestem. Wcale nie chciałbym być zupełnie zdrowy. Doświadczam wiele dobra, wiele też mogę dać innym. Pan Bóg taki miał na mnie plan – mówi z przekonaniem.
« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..