Kiedyś do naszego klasztoru w Turcji zapukała kobieta w ciąży i poprosiła o pomoc. Byłem przerażony, bo nie wolno samotnemu mężczyźnie rozmawiać z obcą kobietą. Jedyne, co przyszło mi do głowy, to pójść z nią się pomodlić.
W Białej Podlaskiej, skąd o. Maciej Sokołowski pochodzi, jest klasztor kapucynów. Jako młody chłopak bywał tam często, nie dlatego, że bracia głosili jakieś nadzwyczajne kazania, ale dlatego, że czuło się braterstwo. – To ono mnie pociągnęło. Patrząc na zakonników, słyszałem słowa: „Patrzcie, jak oni się miłują”. Też tak chciałem. Dlatego wybrałem Lublin i tutejsze seminarium kapucyńskie. Wiedziałem, że Pan Bóg ma dla mojego życia plan, tylko musiałem go odkryć – mówi o. Maciej. Będąc w nowicjacie, myślał o pracy na Syberii. Pociągało go to, co robił tam bp Mazur. – Czytałem dużo i mentalnie przygotowywałem się, by tam posługiwać, jednak biskup musiał opuścić Syberię. Myślałem, że to droga zamknięta. Potem przez kilka lat podczas medytacji otrzymywałem bardzo wyraźne słowo o tym, że Pan Bóg wyśle mnie na Wschód. Nic z tego nie rozumiałem, aż któregoś razu generał naszego zakonu poprosił braci z Polski, by wsparli kapucynów w Turcji. Wtedy wszystko poukładało się jak puzzle i wiedziałem, że tam mam jechać – opowiada o. Maciej.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.