Zależało im na tym, by była to namiastka domu. Czas choroby i odchodzenia to taki moment, kiedy nikt nie chce być sam i spoglądać na biel kafelków. Puławskiemu Towarzystwu Przyjaciół Chorych „Hospicjum” udało się stworzyć miejsce, które nie tylko łagodzi ból, ale i dba o jakość życia. Do końca.
Zawsze można tu przyjść. O każdej porze dnia i nocy usiąść przy swoim bliskim, kochanym, potrzymać za rękę, pomilczeć albo popłakać. Do dyspozycji odwiedzających jest kuchnia, gdzie można zrobić sobie kawę czy herbatę, i pokój hotelowy, by przenocować, jeśli jest taka potrzeba. – Chodziło nam nie tylko o to, by nasi pacjenci mieli najlepsze z możliwych warunki, ale żeby to miejsce było po prostu przyjazne. Wiadomo, że nie da się takiej placówki zamienić w rodzinny dom, ale robiliśmy wszystko, by było tu dobrze naszym chorym i ich bliskim, by te najtrudniejsze chwile w życiu rodziny, gdy odchodzi ktoś kochany, nie kojarzyły się ze szpitalem – mówi Justyna Walecz-Majewska, prezes stowarzyszenia. Zadanie nie było łatwe. Zwłaszcza 20 lat temu, kiedy wszystko się zaczęło.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.