To pierwszy papież, którego wybór pamiętam. Gdy go zobaczyłem, zdziwił mnie jego wiek, ale skojarzył mi się z wielką dobrocią.
Ks. Rafał Pastwa: Karol Wojtyła…
Karol Wojtyła: Imię otrzymałem dzięki pani doktor, do której rodzice poszli ze starszym bratem. Ona wtedy zapytała, czemu nie dali mu na imię Karol. Wtedy obiecali, że jeśli będą mieć kolejnego syna – to będzie miał na imię Karol.
Jak Twoi rówieśnicy reagowali na Twoje imię i nazwisko?
W podstawówce w Kamieniu nie było reakcji, wszyscy wiedzieli, że tak się nazywam i to wszystko. W Gimnazjum nr 6 w Chełmie, do którego później chodziłem, było ożywienie. Mówili do mnie „papież”.
Było ci trudno w związku z imieniem i nazwiskiem w sytuacji, gdy wpadałeś w tarapaty?
Wpadałem w nie wiele razy (śmiech). U pani dyrektor słyszałem ciągle: „Karol Wojtyła był taki święty, a ty…”
Teraz uczysz się…
W Technikum Gastronomicznym nr 4 w Chełmie.
Skąd taki wybór?
Lubię gotować, podoba mi się to. Odnajduję się w tym, mam zgraną klasę. Nie ma „jazdy” po słabszych, jest naprawdę dobrze. Tu też mówią do mnie Karol, a nie „papież”.
A czy szukałeś wiadomości o Karolu Wojtyle, który został papieżem?
Tak, oczywiście. Czytałem o nim. Bardzo mnie ciekawiła jego osoba. Ale też odkryłem zamiłowanie do gór i przyrody, tak jak on.
Jesteś lektorem w parafii św. Michała Archanioła w Kamieniu…
Od Wielkiego Czwartku 2017 r. To dzięki ks. Piotrowi Iwaniszczukowi w dużej mierze. Dojrzałem też do tej decyzji, do takiej posługi. Lubię się modlić, odkrywać głębię życia, kontemplować rzeczywistość, wchodzić w nią głębiej.
Jak Twoi rówieśnicy reagują na to, że chodzisz do kościoła i jesteś aktywny na tym polu?
Moi znajomi, jak również znajomi mojego brata, nie mają nic przeciwko, nawet, jeśli część z nich nie chodzi do kościoła. Nigdy nie spotkałem się z krytyką wobec tego, co robię.
Czego Twoim zdaniem brakuje nam na co dzień, wierzącym, mniej wierzącym i niewierzącym?
Kontaktów między sobą, kontaktów międzyludzkich. Mamy większą możliwość spotykania się niż kiedyś, a jednak tego nie robimy. Szkoda.
Dziś kolejna rocznica wyboru papież Franciszka.
To bardzo pokorny człowiek, pokorny papież. Uważam, tak, jak on, że można być dobrym człowiekiem nawet jeśli się nie chodzi do kościoła. Bo przecież samo chodzenie do kościoła nie wystarczy. Trzeba czegoś więcej.
Pamiętasz dzień wyboru papieża Franciszka?
Tak, miałem dwanaście lat. Oglądaliśmy całą rodziną telewizję w napięciu i wielkim oczekiwaniu. Gdy go zobaczyłem po raz pierwszy, pomyślałem sobie, że to dobry człowiek. Przypomniała mi się wtedy taka dobra osoba, pani Irena z Zamościa. To było takie skojarzenie.
Jak zareagowała Twoja rodzina?
Lekkim zdziwieniem, że nie wybrano młodego papieża. Jednak od razu okazało się, że wiek nie gra roli. Papież Franciszek uczy autentyczności, normalności, tego, że można być pośród ludzi. Tak powinni robić również księża – być między ludźmi. Oczekujemy od duchownych normalności, kontaktu, rozmowy i wsparcia duchowego. Takie jest moje zdanie. Chciałbym również podkreślić, że wśród moich rówieśników nie ma negatywnych opinii na temat obecnego papieża. A to bardzo istotne.
Karol Wojtyła mówi o książkach.
Gość Lubelski