Spowiedź jest sakramentem, który wzbudza najwięcej trudnych emocji. Ludzie mają różne uprzedzenia, stereotypy, lęki.
Brat Tomasz podkreśla też, że spowiedź to moment, w którym Król sam wychodzi do człowieka, klęka i myje mu nogi. - Sakrament pokuty i pojednania to nie jest chwila, w której Jezus staje nad tobą z kijem i wagą waży twoje grzechy, a potem tłucze cię po łapach. Jezus uniża się przed tobą i mówi: daj mi swój brud, ja go wezmę i przybiję do krzyża. Jeśli spojrzymy na ten sakrament z takiej perspektywy, to naprawdę niezrozumiały stanie się nasz lęk.
Kapłan przekonuje, że sakrament spowiedzi nigdy nie jest sakramentem potępienia, ale miłości. - Czasami myślę, że jedyną rzeczą, którą powinienem mówić w konfesjonale to, że Bóg ciebie kocha, albo wręcz: miłość, miłość, miłość – bo to jest odpowiedź na każdy grzech. Nie ma takich grzechów, których On by się brzydził. Warto, żeby penitent pamiętał, że nie idzie do konfesjonału, by usłyszeć wyrok potępienia, ale żeby spotkać się z Miłością.
Spowiedź zdaniem duszpasterza, jest też spotkaniem z samym sobą, nawiązaniem ze sobą kontaktu. - My bardzo często funkcjonujemy w takim oderwaniu od samych siebie, ciągle w pędzie. Zastanawiamy się tylko nad tym, co jeszcze dziś mam w programie do zaliczenia. Ani na moment nie zatrzymujemy się, żeby zapytać siebie samego, co ja czuję, w którym kierunku zmierzam.
Brat Tomasz zaznacza też, że spowiedź jako sakrament jest bardzo ważna, jednak równie ważna jest także cała otoczka towarzysząca temu sakramentowi. – Ważna jest praktyka rachunku sumienia i to nie tylko wtedy, kiedy już stoję w kolejce do konfesjonału - podkreśla. - Należałoby taki rachunek sumienia robić sobie codziennie. Gdy siadamy do rachunku sumienia, warto sobie przypominać, że to nie ma być rachunek w sensie ekonomicznym. Jest oczywiście potrzebny element obiektywizacji naszych grzechów, dlatego Sobór Trydencki precyzując warunki dobrej spowiedzi wyjaśniał, że grzechy ciężkie należy wyznać co do ilości i okoliczności. To dlatego czasami kapłan pyta: ile razy, nie dlatego, że go to jakoś szczególnie interesuje, ale dlatego, że jest różnica między grzechem jednorazowym, a popełnianym co chwilę.