Unia Europejska nie jest rajem na ziemi, ale jest całkiem bezpiecznym miejscem w niespokojnych czasach. Nie mamy dziś lepszej alternatywy.
Ocenił, że przez wiele lat UE zarządzała kryzysami: gospodarczym, ukraińskim, nie było w związku z tym czasu na inne działania. Zauważył, że mimo iż Juncker ogłosił zażegnanie kryzysu gospodarczego to teraz nastąpiła „epoka turbulencji politycznych”. Przewodniczący Komisji Europejskiej jest zdania, że na tym zakręcie jedynym sposobem jest pójście razem naprzód. Inaczej uważa m.in. Macron, prezydent Francji, który jest zdecydowanym zwolennikiem UE różnych prędkości. Zdaniem Prawdy, jeśli wygra opcja popierana przez Macrona, cała energia pójdzie w zarządzanie różnorodnością i odmiennością, aby utrzymać prawno-instytucjonalny gorset utrzymujący Unię. Dlatego słuszne wydawać się może w tym względzie stanowisko Junckera uważającego, że Komisja Europejska jest od pilnowania integralności całej Unii, więc nie może przyjąć różnej prędkości. Stąd pomysł na fundusz dla krajów spoza strefy euro.
– Unia Europejska staje się dziś wygodnym wrogiem dla tych, którzy starają się ją obrzydzić. Powinniśmy w związku z tym jak najszybciej zdefiniować swoje miejsce w Europie. Jak uniknąć Europy wielu prędkości oraz jak zachować zdolność koalicyjną w fazie przygotowań do negocjacji nad nowym budżetem unijnym na kolejne siedem lat. To bardzo ważne – podkreślał Prawda. – Trzeba mieć reputację kraju, który bardziej buduje niż psuje. Unia Europejska nie jest rajem na ziemi, ale jest całkiem bezpiecznym miejscem w niespokojnych czasach – dodał. Zauważył, że UE nie jest nam potrzebna jako utopia, jako unikanie debaty o naszej tożsamości. Bowiem dzięki wejściu do Unii Europejskiej w 2004 r. otrzymaliśmy możliwość mówienia o swojej tożsamości „językiem zrozumiałym”. - Polska nie potrzebuje karmienia się iluzjami na własny temat. Nie powinniśmy się pozbywać miejsca w rdzeniu Unii – dodał.
Po zakończonym wykładzie dyrektora Przedstawicielstwa Komisji Europejskiej w Polsce, prowadzący spotkanie prof. A. Podraza zwrócił uwagę na aspekt dotyczący relacji obywateli do UE oraz na zakres polskiego wkładu w integrację europejską.
W ramach dyskusji jako pierwszy głos zabrał dr hab. Sławomir Łukasiewicz, dyrektor Instytutu Europeistyki. Zapytał prelegenta o ocenę ostatnich wyborów we Włoszech, o przyszłość studiów europejskich w Polsce w kontekście wypowiedzi prezydenta RP jakie wygłosił 12 marca w Kamiennej Górze, w którym nawiązał do relacji Polski z Unią Europejską.
Zdaniem M. Prawdy fakt, że we Włoszech partie populistyczne osiągnęły poparcie powyżej pięćdziesięciu procent jest przynajmniej niepokojący. – To przeszkadza w umocnieniu rdzenia europejskiego - mówił. Odnosząc się natomiast do retoryki antyunijnej w Polsce stwierdził, że jest ona polityczna, z kolei odpowiedź unijna jest apolityczna. – Być może w Polsce trzeba udramatyzować język, aby nie doszło do wyjścia z Unii lub rozluźnienia relacji - podkreślał.
Na pytanie „jak uzasadniać Unię?” odpowiedział, że dziś firmy polskie są ograniczane przez monopolistów, dlatego trzeba się zastanowić, czy te same regulacje, które dały naszym firmom możliwość uczestnictwa w handlu europejskim dają też możliwość konkurencji. Rządy są słabe w zetknięciu korporacjami międzynarodowymi, dlatego firmy powinny mieć narzędzia obrony przed potężnymi kuglarzami. Stąd przekonywał, iż trzeba szukać przeciwciał dla populistów. Potrzeba dziś jego zdaniem realizmu w opowieści europejskiej. – Nie jest tak, że tylko przeciwnicy integracji mają patent na realizm. To od nas zależy, czy chcemy stanowić rdzeń Unii, czy chcemy „wywrócić stolik”– mówił.
Na pytanie dr hab. Beaty Piskorskiej o kwestie ukraińskie oraz o możliwości i granice wewnętrznej integracji, były ambasador RP w Szwecji zwrócił uwagę, że nadszedł czas dojrzałości dla UE, która musi się zająć także polityką. Przez lata bowiem „zarządzała jedynie zbiorowym szczęściem”. – Dziś pokój w Europie zależy od państw pozaeuropejskich. Trzeba się tym zająć, bo Stany Zjednoczone nie załatwią tego za nas – analizował. Podkreślił, że planowany jest zupełnie inny budżet, znacznie więcej będzie się przeznaczać środków na nowe wyzwania, w tym na obronność, a mniej na politykę spójności i rolnictwo. Jednak wydatki na obronność mają się przełożyć również na rozwój gospodarczy.
Padały także pytania dotyczące polityki unijnej w zakresie przyjmowania imigrantów i uchodźców oraz o przyczyny kryzysu migracyjnego. Spotkanie odbyło się w ramach "Dialogu Obywatelskiego o przyszłości Europy".