Antoni Michalak był jednym z twórców obrazów na Światowej Wystawie w 1939 roku. Wojna sprawiła, że tamte dzieła do Polski nie wróciły, ale inne można zobaczyć na lubelskim Zamku.
Pan Euzebiusz Maj jest dziś emerytowanym historykiem sztuki, dobrze jednak pamięta jednego ze swych profesorów na KUL - Antoniego Michalaka.
– Kiedy go poznałem, byłem młodym studentem, on znakomitym artystą, choć odstawionym na boczny tor przez ówczesne władze PRL, dla których nie miało żadnego znaczenia, że Antoni Michalak był jednym z autorów obrazów zamówionych przez polski rząd na Światową Wystawę w Nowym Jorku w 1939 roku. Nie wpisywał się w socjalistyczny obraz sztuki, pozostając wiernym malarstwu łączącemu człowieka ze sferą ducha i wiary – wspomina pan Euzebiusz.
Obrazy, które przed wojną stworzył Antoni Michalak wraz z grupą artystów z Kazimierza Dolnego nazwaną Bractwem św. Łukasza, nie były efektem chwilowego natchnienia, ale przemyślaną pracą zespołową.
– To było specjalne zamówienie rządowe, które określało, że prace mają pokazać historię Polski, jej wielkość i wyjątkowość w czasach minionych, by przypomnieć na wystawie światowej losy Rzeczpospolitej, która dopiero od 20 lat znów obecna była na mapach świata – przypomina pan Maj.
Tak powstało siedem obrazów, nad którymi wspólnie pracowali artyści. Polacy - świadomi, że nie da się dorównać Amerykanom nowoczesnością – postanowili zaprezentować "przewagę historii" nad młodym narodem, ale i błyskawiczny rozwój technologiczny. Odrodzonej Rzeczpospolitej zależało bardzo, by wystawa pomogła wypromować szybko postępujące najnowsze osiągnięcia polskiej techniki, nauki i sztuki. Polskę przedstawiono z jednej strony jako kraj rolniczy, a z drugiej akcentowano tradycję polskiego przemysłu. To w Polsce narodził się przemysł naftowy i ówcześnie znajdowało się na terenie Rzeczypospolitej 27 rafinerii i wydobywano
Uroczysta inauguracja Pawilonu Polskiego nastąpiła w rocznicę proklamowania Konstytucji 3 maja, w obecności ówczesnego ambasadora Polski w Waszyngtonie Józefa Potockiego, komisarza polskiej ekspozycji Stefana Roppa oraz konsula generalnego RP w Nowym Jorku Sylwestra Gruszki.
Na nowojorską wystawę przyjeżdżały wycieczki polskich emigrantów z całych Stanów Zjednoczonych. Burmistrz Nowego Jorku Fiorello La Guardia bardzo lubił polskie obrazy, a pomnik Jagiełły, który stanął przed polskim pawilonem, nazwał cudem ekspozycji. I pewnie wystawa odniosłaby ogromny sukces, gdyby nie wybuch wojny.
- Po agresji niemieckiej na Polskę nikt nie miał głowy, by zajmować się dziełami przygotowanymi na nowojorską wystawę. Wśród pozostawionych w Nowym Jorku polskich zbiorów były także obrazy, nad którymi pieczę sprawował kurator Stefan Ropp. Zwracał się on nawet kilkakrotnie do polskiego rządu w Londynie o zabezpieczenie pieniędzy na przechowanie obrazów, ale bez efektu. Wojna pochłaniała całą uwagę – wyjaśnia pan Euzebiusz Maj.
W związku z brakiem pieniędzy na odpowiednie zabezpieczenie obrazów, kurator wystawy przechowywał je początkowo w swoim domu, a po latach, gdy rządy RPL też nie były zainteresowane losami dzieł, przekazał je do amerykańskich collegów, gdzie przechowywane są do dziś. Obecnie Polska stara się o odzyskanie tych dzieł. Nie wiadomo, jak potoczą się ich dalsze losy, ale jeśli ktoś chciałby zobaczyć inne dzieła Antoniego Michalaka, to ma okazję to zrobić w Muzeum na Zamku Lubelskim, gdzie prezentowana jest wystawa „Dla nieba i ziemi”, przedstawiająca prace tego artysty.