Spotkanie z Mikołajem Grynbergiem wokół jego najnowszej książki „Księga wyjścia”, której bohaterowie opowiadają o Marcu ’68.
W ośrodku „Brama Grodzka – Teatr NN” Mikołaj Grynberg opowiadał, że kiedy zabierał się do zebrania materiałów, wiele osób mu odmawiało rozmowy, niektórzy nie chcieli opowiadać o historii związanej z Marcem 1968 r. z powodu strachu. – Zmienił się klimat w naszym kraju znacząco. Część ludzi w Polsce czuje narastającą falę czegoś złego. Moi rozmówcy wiedzieli, że wzbiera ta antysemicka fala, że to nie jest dobry moment, żeby trafić na strony gazet – mówił. „Księgę wyjścia” zadedykował swojemu ojcu, który nie zdążył jej przeczytać. Krótkie rozmowy z nim stanowią swego rodzaju refren, który przewija się przez całą książkę i stanowi element spinający jej konstrukcję.
Od swoich rozmówców - starych, doświadczonych ludzi usłyszał, że tu od czasu do czasu antysemityzm podnosi głowę. Młodzi nie chcieli w to wierzyć aż do tego roku. Grynberg wspomniał, że po wydarzeniach z lutego i marca 2018 r. rozmowy z przedstawicielami społeczności żydowskiej w Polsce nie są proste. Jednak on sam, zdając sobie sprawę ze złożoności tej sytuacji zachęca, by nie podejmować pochopnych decyzji, by nie sprzedawać mieszkań, nie rezygnować z pracy, nie wyjeżdżać. Natomiast izraelski paszport nie zaszkodzi. Przywołał w tym miejscu słowa starszej kobiety, która miała powiedzieć, że bycie Żydem polega na posiadaniu więcej niż jednego paszportu oraz gotówki w domu, a nie tylko w banku – tak na wszelki wypadek.
- Dla Żyda jest oczywiste, że co jakiś czas coś strasznego się wydarza. Politycznie inspirowane zmiany w ustawie o IPN na początku dają notowania, cel – ale potem kończy się to źle. Wszyscy zostaniemy ochlapani błotem. Wszyscy – podkreślał pisarz.
Podkreślał, że wiele osób ze środowiska żydowskiego nie ma dzisiaj poczucia bezpieczeństwa, a nie jest to dobre chociażby w perspektywie wychowywania dzieci, czy planów na przyszłość. Zwrócił uwagę na zachowanie dzieci w szkole, które swoich rówieśników z rodzin żydowskich potrafią przezywać "mydło". Uznał, że jest to efekt klimatu, jaki panuje w ostatnim czasie w społeczeństwie, w niektórych rodzinach.
Grynberg stwierdził ponadto, że przygotowując książkę, odkrył świat żydowski i świat polski sprzed 1968 r. – Myślałem, że znam to wszystko, bo znałem świat moich rodziców – wspominał. Przygotowując publikację dowiedział się o Śląsku, Łodzi, Szczecinie. – Poznałem fantastycznych ludzi, wiele się nauczyłem. Ale poznałem też takich ludzi, których więcej nie chciałbym już spotkać. W każdym narodzie tak jest – zaakcentował.
Organizatorem wydarzenia był ośrodek „Brama Grodzka - Teatr NN” oraz lubelska redakcja „GW”. Rozmowę z autorem prowadziła Justyna Sobolewska.
Mikołaj Grynberg urodził się w 1966 r. Jest fotografem i pisarzem, a z wykształcenia psychologiem. Jego zdjęcia były prezentowane niemal na całym świecie. Wydał m.in. zbiór rozmów "Oskarżam Auschwitz. Opowieści rodzinne" oraz tom opowiadań "Rejwach".