Naukowcy z Lublina we współpracy z Uniwersytetem Jagiellońskim opracowali lek dla pszczół na nosemozę, a także probiotyk, który ma zapobiegać tej chorobie. Jeszcze w tym roku ma on znaleźć się na rynku.
Pszczoły najczęściej chorują na nosemozę, na którą do tej pory nie było skutecznego lekarstwa, co powodowało, że całe ule wymierały. Teraz jest szansa, by nie tylko wyleczyć chore owady, ale i zapobiec chorobie. Wszystko dzięki badaniom prowadzonym od 2015 roku przez naukowców z UMCS, Uniwersytetu Przyrodniczego w Lublinie oraz uczonych z Uniwersytetu Jagiellońskiego.
- Badania trwały od 2015 roku i musiały być potwierdzone na wielu pasiekach i w różnych warunkach. Chodziło o pewność, że ani lek, ani probiotyk, który naukowcy stworzyli, nie przenika do miodu i jest bezpieczny zarówno dla pszczół, jak i dla ludzi - wyjaśnia Aneta Adamska, rzecznik UMCS.
Zespół naukowców w składzie: dr hab. Aneta Ptaszyńska, dr hab. Małgorzata Cytryńska prof. nadzw., prof. dr hab. Wiesław Mułeko, dr hab. Agnieszka Zdybicka-Barabas, dr hab. Grzegorz Borsuk i dr Daniel Załuski, zgłosił do Urzędu Patentowego wynalazek - preparaty roślinne mające zastosowanie we wspomaganiu leczenia nosemozy u pszczół oraz poprawy ich odporności.
Nosemoza jest popularnie nazywana biegunką pszczół. Zdrowe owady załatwiają się poza ulem, nigdy nie brudzą w swoim domu. Zaatakowane przez nosemozę, słabną i nie są w stanie odlecieć, załatwiają potrzeby fizjologiczne gdzie bądź. Przez to grzyb namnaża się, infekując cały ul.
Opracowany przez naukowców specyfik przeznaczony jest do zwalczania grzybów z rodzaju Nosema, które są przyczyną jednej z najbardziej rozpowszechnionych chorób pszczół. Charakteryzuje się przede wszystkim wyjątkowym składem opartym wyłącznie o naturalne substancje roślinne i wysoką skutecznością leczenia zakażeń pszczół miodnych grzybami Nosema spp.
- Opracowanie leku to pierwszy krok, na którym naukowcy się nie zatrzymali. Szukali sposobu, by nie tyle leczyć chore pszczoły, co zapobiegać zachorowaniom. Tak został stworzony probiotyk wzmacniający odporność owadów i stanowi ochronę przed zachorowaniem. W tym roku powinien on być już dostępny na rynku - wyjaśnia rzecznik UMCS.
Antoni Sianko, pszczelarz z 16-letnim stażem, twierdzi, że te preparaty to niewątpliwy przełom dla branży. - Najistotniejsza jest profilaktyka i unikanie zakażeń. Chore pszczoły są osłabione i często infekcja kończy się padnięciem całego ula. Dotychczas nie istniał lek bezpieczny dla pszczół i ludzi. Lepiej było zakażony rój odizolować i w zasadzie zlikwidować. Podawanie antybiotyku to skórka za wyprawkę - miód zrobiony przez leczone pszczoły i tak nie nadaje się do spożycia, bo specyfik do niego przenika - zaznacza pan Antoni.