O lukach w wychowaniu do męskości w dzisiejszym świecie i w seminariach duchownych oraz o szansach ich przezwyciężenia mówi specjalista i autor głośnej książki „Lew i Baranek” – ks. prof. Adam Rybicki.
Znawca teologii duchowości mówił o formacji do męskości podczas międzynarodowego sympozjum zatytułowanego: „Jakie seminarium diecezjalne na nasze czasy?”. Uczestniczyli w nim rektorzy seminariów duchownych z kilku krajów Europy.
Ks. prof. Adam Rybicki podczas wystąpienia na temat formacji do męskości Damian Burdzań Ksiądz profesor Rybicki podkreślił, że jest zapraszany do różnych seminariów. Rektorzy proszą go jednak, aby nie tłumaczył klerykom spraw duchowych, ale by mówił o swojej książce dotyczącej męskości. Bo to dzisiaj bardziej potrzebne. – Istnieje luka w formacji, którą koniecznie trzeba zlikwidować. Formacja seminaryjna ma cztery warstwy: ludzką, duchową, intelektualną i pastoralną. Mówiąc o formacji do męskości – jesteśmy u samych podstaw, na etapie formacji ludzkiej – mówił ks. Rybicki.
- Brakuje prawidłowych wzorców męskości. Informują mnie o tym formatorzy seminaryjni – podkreślał. Zauważył, że wielu kleryków cierpi na brak ojca w swojej rodzinie, wielu nawet nie zna swoich ojców. Brakuje im kontaktu z innymi mężczyznami: wujkiem, dziadkiem. A jeśli mają ojca – to zazwyczaj mają z nim słabą relację. Zwrócił uwagę na zachodzące zmiany w społeczeństwie, a także w obrębie kultury pracy. Kiedyś bowiem, w jego opinii, ojciec pracował blisko swojego domu rodzinnego, dziś często wyjeżdża, albo pracuje od świtu do nocy i nie ma czasu na kontakt z dziećmi. Zatem syn nie wie, co myśli jego ojciec, jak myśli, jakim jest człowiekiem. Nie ma od kogo wziąć wzoru męskości. Nie wie jakim ma być mężczyzną.
- Powodem kryzysu męskości, w odniesieniu do seminarium, jest w pewnym sensie przebywanie w zamkniętym środowisku seminaryjnym, hermetycznym – w ograniczeniu do relacji z mężczyznami – równolatkami. Z tego, co wiem, klerycy mają liczne kontakty z kobietami przez telefon, internet. Może się klerykom wydawać, że liczne kontakty z kobietami sprawią, że staną się mężczyznami. Ale każdy, kto się zajmuje tą tematyką wie, że kobieta nie tworzy mężczyzny, mężczyznę bowiem tworzy wyłącznie mężczyzna – podkreślił ks. prof. Rybicki.
Kolejnym powodem kryzysu męskości, zdaniem teologa, jest brak sprzyjających warunków dla kształtowania męskiej tożsamości. Jego zdaniem kiedyś cechy męskie utrwalały się w walce, albo w ciężkiej pracy. Dzisiaj mamy świat komputerowy i on nie pomaga w stawaniu się mężczyzną. Naukowcy mówią, że dzisiejszy mężczyzna jest „wiecznym nastolatkiem”. Etap adolescencji, dorastania, tak się spodobał mężczyznom, że chcą na nim pozostać. Widoczne jest to, według autora książki, w sposobie zabawy, ubioru, zachowania.
Jest, zdaniem ks. Rybickiego, wiele owoców owego deficytu męskości, niepełnej tożsamości. Przytoczył również definicję mężczyzny, którą kiedyś usłyszał od pewnej kobiety: „Mężczyzna to jest istota ludzka, która nie jest dzieckiem, nie jest kobietą i nie jest homoseksualistą”. – Jeśli patrzymy na niektórych młodych mężczyzn, w tym na kleryków to są trochę jak dziecko, trochę jak kobieta, trochę jak homoseksualista – mówił. Podkreślił przy tym, że bardzo mu się ta definicja podoba.
Dalej mówił, że gdyby się bliżej przyjrzeć problemom kapłańskim, kleryckim, także w kontekście deficytu męskości - to można tam znaleźć wiele specyficznych cech.
– Ja wyliczyłem dziesięć takich cech. Po pierwsze to nadwrażliwość na wszystkie bodźce. Po drugie - brak wytrwałości, mężczyzna jako krótkodystansowiec, taki „mężczyzna sprężynka” – wyliczał. Ten brak wytrwałości, jego zdaniem, przejawia się w nietrwałości związków małżeńskich oraz w rezygnacji z kapłaństwa, zanim jeszcze przyjdzie poważny kryzys. Nie ma odpowiedzialności za słowo, ani za czyny. Istotą męskości jest według ks. Rybickiego wierność wypowiedzianemu słowu. – Trzecią cechą wynikającą z deficytu męskości jest dziecięcy, a raczej chłopięcy stosunek do rzeczy materialnych i pieniędzy. Potem niedojrzałe relacje z ludźmi. Nikt już nie ukrywa tego, że w życiu księży i kleryków jest alkohol i pornografia. Ci, którzy się tym zajmują od strony terapii, wiedzą, że alkohol, że pornografia są niedojrzałym, niewłaściwym radzeniem sobie z napięciem, z trudnymi sytuacjami. Tymczasem to jeszcze bardziej dusi i zaciska – stwierdził. Zasugerował, że każdy mężczyzna powinien szukać innych, bardziej męskich sposobów radzenia sobie z trudnościami, stresem i napięciami. W dalszej kolejności wymienił wygodnictwo i brak chęci podejmowania decyzji i ryzyka.