Działają przy prawie każdym kościele. I choć zazwyczaj znają je jedynie parafianie, to raz w roku prezentują się szerszej publiczności.
Od siedmiu lat spotykają się w parafii na lubelskiej Porębie, by pokazać, co potrafią zarówno tym, którzy robią to samo, jak i okazjonalnym słuchaczom. Organizatorem wydarzenia jest parafia Matki Bożej Różańcowej w Lublinie, a dyrektorem artystycznym festiwalu prof. Barbara Pazur z Wydziału Artystycznego UMCS.
- Wiele lat temu w parafii św. Antoniego Padewskiego, gdzie wówczas mieszkałam, założyłam Chór Cecyliański - opowiada prof. Barbara Pazur. - Byłam też organizatorem wielu różnych przedsięwzięć chóralnych. Gdy przeprowadziłam się na teren obecnej parafii Matki Bożej Różańcowej, zobaczyłam, jak wielki potencjał ma ten kościół.
Tak powstał pomysł, by zorganizować spotkania dla chórów, które w dużej mierze nie mają szans, by zaprezentować się przed słuchaczami spoza ich własnych parafii. - Zależało mi na tym jednak, by to nie był konkurs, by nie było rywalizacji, by chóry przyjeżdżały tu dla przyjemności.
Każdego roku spotkania organizowane przez prof. Pazur wyglądają inaczej, co, jak wyjaśnia, wynika z podejmowanej przez chóry różnej tematyki. - Każdego roku prezentujemy inny okres liturgiczny. W tym roku podczas VII już Festiwalu Chórów Parafialnych chóry prezentowały pieśni do Ducha św. O pomoc i jednocześnie urozmaicenie spotkania poprosiłam wspólnotę charyzmatyczną Miriam, która przygotowała teksty przeplatające wystąpienia poszczególnych grup. Były to fragmenty homilii papieża Franciszka i św. Jana Pawła II.
Każdy z chórów, który wziął udział w festiwalu, zaprezentował trzy bądź cztery utwory. W ciągu dwóch dni trwania festiwalu można było usłyszeć blisko 50 różnych utworów wykonywanych na najwyższym poziomie.
- Mamy naprawdę bardzo dobre chóry parafialne i ich kondycja z roku na rok jest coraz lepsza. Dyrygenci wiedzą, że przyjeżdżając tu do nas, muszą się naprawdę dobrze zaprezentować i robią to z wielkim powodzeniem.
Barbara Pazur podkreśla, że dziś nie jest ławo zdobyć członków chóru. - To musi być osoba, która lubi i umie śpiewać, choć wcale nie musi mieć muzycznego wykształcenia. Potrzeba też chęci bycia we wspólnocie i wyrażania swojej wiary poprzez śpiew. Wymaga to trochę wyrzeczeń, bo próby odbywają się często raz, a nawet dwa razy w tygodniu.
Prof. Pazur zaznacza, że dużo wysiłku w rozwój chóru musi włożyć dyrygent. - Muszą być atrakcyjne próby i repertuar. Trzeba także od czasu do czasu zorganizować jakiś integracyjny wyjazd czy wspólne spotkanie poza próbą. Zasada jest taka, że im ciekawsza jest formuła wspólnoty chóralnej, tym łatwiej ludzi przytrzymać. Mimo wszystko jednak nie jest to popularna forma spędzania czasu. Dlatego też tak bardzo się cieszę, że mimo wszystko każdego roku na festiwal przyjeżdżają chóry z różnych miejscowości, które nadal mają się dobrze.