Rok temu zmarł Zbigniew Wodecki

Zmarł w jednym z warszawskich szpitali w wieku 67 lat. To był wykształcony muzyk i prawdziwy artysta, człowiek pozytywnie nastawiony do życia.

A co z lekcjami muzyki w szkole?

No, to jest zbrodnia, co nasze władze robią. Jesteśmy najgorsi po prostu w tym, w czym byliśmy najlepsi. I to za komuny! Zapomniano dziś o takich ważnych rzeczach, jak muzyka, język polski czy historia. Mówię to z bólem i pewnym żalem. Jeździłem i jeżdżę po świecie, i widzę jak to wygląda. Słyszałem jak młodzież śpiewa w Pradze, Paryżu, Wiedniu, w Nowym Yorku i w Londynie. Wystarczy posłuchać kibiców piłkarskich jak śpiewają. Wystarczy posłuchać Niemców, Anglików i posłuchać naszych kibiców. Jakbym grał w piłkę to pewnie grałbym tak, jak kibice śpiewają. Może tu jest problem naszej reprezentacji? (śmiech).

Tego trzeba uczyć już w szkole. Chodzi przede wszystkim o integrację. Jeśli się wspólnie muzykuje, to wygląda to zupełnie inaczej. Nic tak nie łączy ludzi jak wspólny śpiew, jak muzyka.

A jak poznać klasyków w takim razie?

Od tego są książki i pomoce naukowe, żeby wiedzieć na czym to polega.

Jesteśmy w stanie się ich nauczyć?

Apogeum muzyczne zostało już osiągnięte i to za sprawą geniuszy. Oni żyli kilkaset lat temu! My się ich musimy nauczyć. Już ich nie prześcigniemy, możemy się jedynie uczyć. Potrzeba wielkiego wysiłku. Wiem, że gadam tak jak emerytowany piosenkarz. Ale ja mówię o swoich błędach. Miałem wspaniałe autorytety muzyczne. Byli w stanie po kilku nutach poznać określone utwory Bacha czy Mozarta. Aż strach było przy nich cokolwiek zagrać.

Pamięta Pan jakieś zderzenie z takim autorytetem?

Pamiętam, że kiedyś ze świetną pianistką przygotowaliśmy wspaniały i trudny utwór. I myśleliśmy, że osiągnęliśmy mistrzostwo świata. Przyszedł profesor Czerny i powiedział: czy wy wiecie, co w ogóle gracie? I nam wytłumaczył wtedy na czym polega muzyka. To był przewrót w naszym myśleniu. Prawdziwy artysta żyje muzyką, on nią oddycha – a nie tylko wymienia z pamięci jakieś poszczególne kompozycje, albo je nieudolnie odtwarza.

A miejsce muzyki kościelnej? Muzyka powinna zbliżać do sacrum.

U nas może być piękna muzyka. Największe dzieła muzyki światowej powstały przecież na zamówienie papieży, biskupów i księży. Od tego się wszystko w naszej tonalnej muzyce zaczęło. Mówię tu przede wszystkim o Bachu. Dlatego w  Kościołach i innych miejscach powinna być dobra muzyka. Ale potrzeba dziś do tego edukacji muzycznej. Kto dobrze śpiewa, ten się modli.

Kto dobrze śpiewa, ten się dwa razy modli – jak pisał św. Augustyn.

Dlatego trzeba unikać tego, co jest  "pseudo".

A może trzeba zainwestować  w artystów?

Powinny być gremia artystów - ludzi elitarnych. Nie trzeba się bać tego słowa. Nie wszyscy osiągną pewne nawyki. To tak jak z higieną.

Ma Pan fantastyczne poczucie humoru. Czego Panu brakuje w naszej rzeczywistości?

Oj, trudne mi ksiądz pytania zadaje. Mam z pewnością dystans. Ale śmieszą ci „pseudo”, ci którzy niosą jednocześnie powagę i głupotę. Jeśli ktoś nie ma poczucia humoru to trzeba na takiego człowieka uważać. Nawet Pan Bóg ma poczucie humoru. Zastanawiam się czasami nad tym, jak my niekiedy śpiewamy kolędy. „Bóg się rodzi” – a tu takie zawodzenie, jakby ludzie się nie cieszyli, że Bóg się rodzi. To ma być radość!

Ale nie jest z nami chyba tak źle?

Poczucie humoru mamy fantastyczne. Wiele pokoleń zostało niestety zmarnowanych przez alkohol. To nasza bolesna historia. Trzeba to odbudować.

 

« 1 2 3 4 »
oceń artykuł Pobieranie..