Zmarł w jednym z warszawskich szpitali w wieku 67 lat. To był wykształcony muzyk i prawdziwy artysta, człowiek pozytywnie nastawiony do życia.
Mam wrażenie, że kiedyś w telewizji było więcej kultury.
Zadzwonił do mnie mój kolega, i poprosił żebym włączył telewizję bo Rosjanin gra świetny koncert. Włączyłem. Piękna sala. Dyrygent z pamięci dyryguje. Młody Rosjanin gra koncert Brahmsa. Niesamowicie trudny. Poza zasięgiem zwykłego śmiertelnika. Ludzie słuchają. W pierwszym rzędzie siedzi „kilkanaście milionów dolarów”. Skończyło się. Wirtuoz się kłania, brawa, owacja na stojąco. No i czytam napisy końcowe. Czasami człowiek tak szuka polskich nazwisk. I nie ma ani jednego. Na koniec spiker mówi: opracowanie Telewizja Polska. Chciałem wpaść pod stół! (śmiech). Co ta telewizja opracowała? Nawet nie wiem, czy wjazd do garażu!
A czemu tak się dzieje?
Kiedyś więcej się wydawało na kulturę. To jest ważne. Myśmy kulturalnie gonili świat. A technologicznie jesteśmy z tyłu. Pamiętacie festiwale Chopinowskie, konkurs im. H. Wieniawskiego, Jazz Jamboree, Warszawska Jesień. To wszystko było transmitowane. Liczą się teraz tylko pieniądze. Śpiewam taką piosenkę: „heroiczne za co ginąc, zmieniliśmy za co żyć”. Tak się porobiło.
Czy wszystko stracone?
Można jeszcze dużo naprawić. Mamy dużo fantastycznej młodzieży. I w Krakowie, i w małych miasteczkach. Trzeba się uczyć dla siebie. Kultura jest bardzo ważna. Sam czytam kim był Bruegel czy Bosch. Żeby o tym nie zapomnieć. Jak oni malowali. I to tyle lat temu. A my jesteśmy na takim etapie, że jak ktoś wyłączy guziczek – to przestaną działać wszystkie urządzenia, telefony i komputery. I zostaniemy w malinach.
No właśnie. Dużo naprawiono pod tym względem w Chełmie.
Tu jesteśmy w wyjątkowym miejscu. Wszedłem na scenę w Chełmskim Domu Kultury i zobaczyłem, że jestem w jakimś fajnym świecie.
Bilety na Pana koncert w Chełmie sprzedały się w mgnieniu oka.
Być może mam tu dużą rodzinę (śmiech).
A czy łatwo dzisiaj zrobić karierę?
Najgorsze jest moim zdaniem to, że żeby zrobić w dzisiejszych czasach karierę, to trzeba być odpowiednio mało zdolnym. Mówię to jako człowiek, który grał różny repertuar muzyczny. I zastanawiam się jak to się dzieje, że średnio zdolny chłopak czy średnio zdolna dziewczyna znajdują się na pierwszych stronach gazet i robią karierę. Trzeba im oddać, że czysto śpiewają, ładnie wyglądają – bo ktoś nad tym pracuje. Ale jak to jest, że o ludziach wybitnych się nie mówi? Widocznie ci ludzie są zbyt zdolni i nie zatrzymali się w obrębie artystycznym, który przyswajalny jest dla publiczności. Ten, kto jest za bardzo do przodu, traci kontakt z przeciętnym odbiorcą. Tak się dzieje nie tylko w muzyce. Ja to sobie tak tłumaczę. Bo gdybym był zdolny tak jak Ojstrach na skrzypcach, to ksiądz by ze mną wywiadu nie robił. Bo siedziałbym pewnie gdzieś i komponował, i nagrywał.