Przeszło 100 lat temu do Matki Bożej Kańskiej przybywały tłumy pielgrzymów. Dziś, choć w ołtarzu głównym znajduje się jedynie kopia cudownej ikony, ludzie wiedzą, że Matka ciągle czuwa.
Sercem parafii św. Apostołów Piotra i Pawła i MB Różańcowej jest wyjątkowy drewniany kościół wybudowany w stylu zakopiańskim. Przez kilkanaście lat w niewielkiej wsi położonej nieopodal Chełma wychowywał się drugi rektor KUL, dziś Sługa Boży o. Jacek Woroniecki.
- Mieszkał w majątku niedaleko kościoła, w którym dziś jest dom pomocy społecznej - mówi proboszcz parafii ks. Roman Knyś.
Najpierw była tu prawosławna cerkiew p.w. Św. Piotra i Pawła ( wzmiankowana w 1531r.), potem erygowano w jej miejsce parafię unicką, by znów zamienić ją na prawosławną.. W XIX w. cerkiew w Kaniem była ośrodkiem kultu ikony Matki Bożej. Przybywały tu rzesze pielgrzymów, aż do momentu, kiedy to ówczesny proboszcz w czasie masowej ewakuacji ludności zabrał ze sobą obraz, udając się w głąb Rosji.
Obraz do Kaniego już nie wrócił. - Do dziś nie wiadomo, co stało się z ikoną, natomiast na prośbę kogoś z rodziny Wojciechowskich namalowana została kopia tego obrazu i do dziś znajduje się w naszym kościele w ołtarzu głównym - wyjaśnia ks. Roman.
Przez 100 lat pracowało tu wielu księży, jednak tym, który na zawsze pozostanie w pamięci, jest zmarły w zeszłym roku ks. Stanisław Furlepa, któremu wdzięczni parafianie ufundowali tablicę. Wisi ona w kościele naprzeciwko tablicy poświęconej o. Jackowi Woronieckiemu.
Choć parafia w Kaniem jest niewielka, bo liczy niespełna 3 tys. wiernych, w ciągu ostatnich dziesięciu lat wyszło z niej czterech kapłanów i jedna siostra zakonna.
Oprócz głównego kościoła na terenie parafii znajdują się też dwie kaplice: w Lisznie i w Wólce Kańskiej. Każda z nich ma swoje wezwanie i dlatego jak mówi proboszcz, dla parafian, oprócz dwóch głównych odpustów, które parafia świętuje, wyjątkowo ważnymi wydarzeniami są też uroczystość Bożego Miłosierdzia oraz święto Matki Bożej Łaskawej.
Na terenie parafii są trzy szkoły: jedna publiczna i dwie niepubliczne. - Jedna ze szkół niepublicznych znajduje się w Kaniem, i jako jedyna w Polsce nosi imię o. Jacka Woronieckiego - mówi pani Agnieszka Remiś, która pracuje w dwóch szkołach jako katechetka i prowadzi zajęcia w Poradni Życia Rodzinnego. - Te niepubliczne szkoły są małe, ale ludzie cieszą się, że udało im się utrzymać działalność.
Choć w szkole, której patronuje słynny dominikanin, chłopców jest niewielu, to jednak jak podkreśla wikariusz pracujący w parafii ks. Michał Bijak, wszyscy bardzo entuzjastycznie angażują się w życie parafii i wszyscy są ministrantami.
- Pewnie wynika to także z tego, że ksiądz Michał prowadzi zajęcia piłkarskie dla chłopców - śmieje się proboszcz. Ks. Michał gra w reprezentacji księży archidiecezji lubelskiej w piłkę nożną. - To nasze zwycięskie puchary - chwali się, pokazując wystawione przy wejściu na plebanie trofea z różnych piłkarskich rozgrywek. - W okresie jesienno-zimowym z chłopakami jeździmy na salę gimnastyczną grać, a latem trenujemy tu na boisku przy kościele.
Jakiś czas temu proboszcz reaktywował działalność scholi młodzieżowej. W jej działalność bardziej angażują się dziewczęta.
- Cieszymy się, że młodzi chcą się włączać w liturgię, bo to jest formacja, to pociąga do Pana Boga i sprawia, że ludzie otwierają się na siebie. My coraz bardziej chcemy żyć tylko dla siebie, a przecież każda forma, która sprawia, że ludzie razem ze sobą mogą robić coś dobrego, to jest coś, co jest dziś potrzebne zarówno Kościołowi jak i całemu społeczeństwu - przyznaje ks. Roman.
Starsze pokolenie mieszkające na terenie parafii także zdecydowanie się nie nudzi. Działają tu trzy zespoły ludowe: Radość, Echo i Seniorki.
- Wykorzystują każdą okazją żeby się zaprezentować - zaznaczają duszpasterze. - Zdobywają też różne nagrody. Najważniejsze jest jednak to, że zespoły animują bardzo wiele osób w takim wieku, w którym często człowiek czuje się już niepotrzebny. To jest naprawdę niesamowite.