Śpią pod namiotami, pada im na głowę, stoją w kolejce po jedzenie. Nie zamieniliby jednak tego czasu na najbardziej luksusowe hotele. W Pliszczynie ponad 400 osób doświadcza czegoś niezwykłego.
Przyjechali z całej Polski, by w małej podlubelskiej miejscowości Pliszczyn w ogrodzie księży sercanów rozbić swe namioty i słuchać słowa Bożego, świadectw, siebie wzajemnie i dobrze się bawić. I choć może się wydawać, że nie dzieje się nic nadzwyczajnego, to ich życie się zmienia i dzieją się wielkie rzeczy.
Dla Klaudii i Daniela Pliszczyn na zawsze pozostanie miejscem, gdzie zaczęła się ich miłość. Może dlatego wracają tutaj mimo upływu lat, podjęcia nowych obowiązków i narodzin syna Jasia.
- Tu wszystko się zaczęło, choć każde z nas przyjechało z innego środowiska i z innymi oczekiwaniami. Potem przyszło doświadczenie kilkudniowych rekolekcji, podczas których był czas i na zadumę, i na poważne rozmowy, i na adorację w ciszy, i na zabawę, i na różnorakie warsztaty, i na długie nocne posiedzenia z przyjaciółmi, podczas których rozmawialiśmy o sprawach, jakich nigdy z nikim wcześniej nie poruszaliśmy. Zaprosiliśmy do naszego życia Pana Boga, a On je przemieniał. Dla nas zaplanował drogę miłości, za co jesteśmy ogromnie wdzięczni - mówią młodzi małżonkowie, którzy na Sercańskie Dni Młodych do Pliszczyna przyjechali kolejny raz, w tym roku ze swym dziewięciomiesięcznym synem Jasiem.
Daniel i Klaudia z synem Jasiem
Agnieszka Gieroba /Foto Gość
Małżeństw wyrosłych z Sercańskich Dni Młodych znalazłoby się całkiem sporo, nie chodzi jednak o swatanie młodych ludzi, ale o pokazanie im, jak bardzo są ukochani.
- Pomysł na SDM zrodził się 25 lat temu w naszych sercańskich wspólnotach parafialnych. Spotykaliśmy się z młodymi ludźmi, którzy zadawali ważne pytania o sens życia i szukali odpowiedzi. Chcieli też być razem z rówieśnikami i wspólnie doświadczać życia. To była recepta na tygodniowe spotkanie pod namiotami, gdzie będzie można znaleźć czas na wszystko - opowiada ks. Bartłomiej Król koordynujący Sercańskie Dni Młodych w Pliszczynie.
Każde spotkanie ma swój temat przewodni. Tegoroczne "Miłością nakarmieni" jest kontynuacją cyklu "Sakramenty" i jego centrum jest Eucharystia.
- Przez te 25 lat towarzyszyły nam różne tematy. Był cykl poświęcony Modlitwie Pańskiej, gdy każdy rok dotyczył innego zdania, teraz jest czas sakramentów. Chcemy je jeszcze bardziej pokazać młodym, pogłębić świadomość, jak wielki to skarb nam dany, niektórym może pierwszy raz powiedzieć coś więcej na ich temat. W tym roku jesteśmy przy Eucharystii, dlatego hasło "Miłością nakarmieni", bo podczas Mszy św. rzeczywiście Bóg nas karmi - wyjaśnia ks. Bartek.
Darek Malejonek był gościem SDM w Pliszczynie
Maciej Rajfur /Foto Gość
Każdy SDM to także goście, którzy dają świadectwo swego życia. W tym roku do Pliszczyna przyjechał Darek Malejonek z zespołu Maleo Reggae Rockers.
- Mam czwórkę dzieci i jedną żonę. Chcę wam powiedzieć, że serca nie oszukasz. Można mieć różne marzenia i najgorszą rzeczą jest jak jakieś się spełni, bo okazuje się, że nasze marzenia są stymulowane przez różnych ludzi czy mody i nie pochodzą z serca. Urodziłem się w rodzinie niewierzącej. Nie byłem chrzczony, nie chodziłem na religię, nie miałem pojęcia, kim jest Bóg. Moimi idolami byli starsi muzycy. Imponowali mi, a kiedy ich bliżej poznawałem, okazywało się, że nie są tacy idealni, że są uwikłani w różne nałogi, zdrady. Po latach okazało się, że spośród tych ludzi niemal nikt nie wytrwał w małżeństwie. Przetrwało tylko te kilka par, które wierzyły w Boga - mówił gość.
Więcej o Sercańskich Dniach Młodych i świadectwie Darka Malejonka w kolejnym wydaniu lubelskiego "Gościa Niedzielnego".