Jest to doskonały przykład na to, że można zmienić najbliższe otoczenie nie do poznania, a przy tym stworzyć wspólnotę ludzi.
To miejsce dosłownie w samym centrum miasta. Ulica Jezuicka. Stojąc na środku podwórka otoczonego trzema kamienicami, widzi się górującą nad dachami Wieżę Trynitarską. Przez uchyloną furtkę można dostrzec z kolei ściany Trybunału Koronnego. A jednak jest to miejsce ustronne, swoista enklawa. Dziś z mnóstwem zieleni, wywieszonym praniem i powstającym muralem. A kiedyś wcale nie było tu zielono i przytulnie.
- Przeprowadziłam się na Jezuicką w ubiegłym roku. Pijąc kawę z Martą Ryczkowską, z którą realizowałam wiele projektów artystycznych, doszłyśmy do przekonania, że w tym podwórku drzemie olbrzymi potencjał. Na wzór podwórek Hiszpanii czy Włoch. Ale obok potencjału miejsca dostrzegłyśmy potencjał ludzi - mówi Agnieszka Chwiałkowska.
Dawny widok podwórka Archiwum AC Miały pomysł na zagospodarowanie podwórka, które należy do dwóch wspólnot mieszkaniowych, zdobyły środki w ramach projektu Miasto Kultury, a same mogły liczyć z kolei na wsparcie mieszkańców, którzy angażowali się w prace, a nawet sami podejmowali się realizacji dodatkowych działań - chociażby zbudowali huśtawkę. - Mieszkańcy wyrazili zgodę na pomysł przebudowy podwórka. Mieliśmy zebranie w tej sprawie - wyjaśnia A. Chwiałkowska.
- Dotacja w wysokości 20 tys. okazała się niewystarczająca na renowację i realizację naszego pomysłu, ale zyskałyśmy wsparcie z innych źródeł - wyjaśnia Chwiałkowska.
Obok Julki na podwórku bawi się dziesięcioro dzieci. - Jak jest ładna pogoda, to bawię się tu z Klaudią. Pomagamy też paniom w pracach na naszym podwórku - mówi Julia.
Chwiałkowska podkreśla, że to nie jedyne takie miejsce w mieście, że podobnych podwórek jest więcej. Zaznacza przy tym, że od mieszkańców zależy, jak będzie wyglądało ich własne podwórko, a warto o nie zadbać. Nie tylko w Lublinie.