Zawsze wstaję prawą nogą. Lewej nie mam

Najpierw spłonął jego dom, potem utopił się młodszy brat, a na koniec poraził go prąd, w efekcie czego trzeba było amputować nogę i część ręki. Jan Mela uważa się jednak za szczęściarza.

Rozgłos w Polsce zyskał jako Jasiek Mela, dziś jest dorosłym Janem, który nie lubi, gdy wylicza się jego sukcesy czy sportowe wyczyny. Choć życie doświadczyło go tak ciężko, że problemami można by obdzielić całkiem spore grono ludzi, nie czuje się przegrany. Przeciwnie - mówi, że nieustannie za wszystko dziękuje. Swoim świadectwem dzielił się z uczestnikami Sercańskich Dni Młodych w Pliszczynie.

Siostra Teresa, która go przedstawiała, powiedziała, że jest najmłodszym w historii zdobywcą obu biegunów, nielicznym z ludzi, jeśli nie jedynym człowiekiem bez nogi i ręki, który wspinał się na najwyższe szczyty świata, pierwszym tancerzem z protezą, który brał udział w programie „Taniec z gwiazdami”, zdobywcą wielu nagród i tytułów. Po wyliczeniu tych wszystkich niesamowitych osiągnięć zapytała gościa SDM: „Jak żyć Jasiek, by problemy nie położyły cię na łopatki, a to, co najgorsze, przemieniać w to, co najlepsze?”.

- Nie wiem. Własną mocą to niemożliwe, ale dla Boga nie ma z tym problemu - odpowiedział. - To, co mi się przytrafiło w życiu, ktoś uzna za pasmo klęsk. Ja też mam takie chwile, ale wtedy uczę się dziękować Bogu za dobro, jakie wyprowadził z sytuacji, które po ludzku były tragiczne. Staram się zawsze wstawać prawą nogą, bo lewej nie mam, to znacznie ułatwia dobry początek dnia - żartował J. Mela.

Dziś 30-letni mężczyzna przekonuje młodych, że nie ma ograniczeń, których nie można pokonać.

- Wielu sukcesów nie byłoby w moim życiu, gdyby nie wcześniejsze doświadczenia klęski. Jeśli ktoś ma wątpliwości, niech popatrzy na moją historię. Pan Bóg kilkakrotnie mnie ratował i nie chodzi o przenośnię, ale dosłownie - gdy byłem bliski śmierci w pożarze domu czy wypadku z porażeniem prądem, On wyciągnął do mnie dłoń. Te wszystkie tytuły, którymi mnie przedstawiono, nie mają większego znaczenia. Nie chcę się na nich koncentrować, bo należą do przeszłości. Życie toczy się tu i teraz - mówił gość.


Świadectwo Janka Meli w całości będzie można przeczytać w 28 numerze "Lubelskiego Gościa" na 15 lipca.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..