Różne drogi - jeden cel

Każdy z nich do oazy trafił inną drogą. Jednych wciągnęli koledzy, innych namówili rodzice, jeszcze inni przyszli sami. Początki były różne, ale cel okazał się wspólny.

Spędzić 15 dni wakacji na rekolekcjach, gdzie dzień zaczyna się o 7.00 rano od modlitwy, gdzie nie ma mowy o wylegiwaniu się do południa, zaglądaniu co chwila na Facebooka czy inne portale społecznościowe, gdzie co dzień człowiek idzie na Eucharystię i słucha konferencji, może wydawać się niemożliwe. A jednak co roku kilka tysięcy ludzi w całej Polsce jedzie na rekolekcje oazowe, bo to, czego doświadczają, sprawia, że są szczęśliwi. O tym, jak trafili do Ruchu Światło-Życie, opowiadają młodzi, którzy do Lublina przyjechali z różnych stron Polski.

Kasia

Najpierw śpiewałam w scholi. Dzięki temu poznałam lepiej księży w naszej parafii i innych młodych ludzi. Któregoś razu właśnie jeden z kapłanów zaproponował,bym przyszła na spotkanie oazowe. Pomyślałam: czemu nie? Poszłam i zostałam. Dzięki temu umacnia się moja wiara, mam nowych przyjaciół, którym nie trzeba wyjaśniać różnych spraw, bo odbieramy na tych samych falach. Czuję się w oazie jak w domu.

Kuba

Mnie do oazy wciągnęli koledzy. Któregoś razu zaprosili na grilla oazowego, pomyślałem więc, że może być fajna zabawa, ale nie spodziewałem się, że będzie aż tak dobrze. Ku mojemu zaskoczeniu spotkałem tam ludzi, których znałem z widzenia, a oni przyjęli mnie jak kumpla. Nie było dystansu, był za to Duch, który nas łączył, tak, że chcieliśmy razem przebywać i dzielić się z innymi tym, czego doświadczamy.

Karolina

Ja byłam namawiana z dwóch stron: przez mamę i przyjaciółkę. Poszłam, ale na początku wydawało mi się to wszystko dziwne. Myślałam: jak można tak mówić o Panu Bogu? Dopiero gdy pojechałam na oazę ewangelizacyjną, odkryłam, że można, że Jezus nie chce być gdzieś na piedestale, ale blisko nas, w naszych codziennych sprawach. To było odkrycie, które dało mi nowe spojrzenie na świat.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..