Jeśli chcemy żyć, musimy dbać o pszczoły - to parafraza stwierdzenia Alberta Einsteina. Starają się o to pszczelarze m.in. z Lubelszczyzny.
Na przestrzeni lat życie pszczelarza, i jednocześnie pszczoły, bardzo się zmieniło. - Kiedyś pszczoły były agresywne, nastawione na rojność. Aktualnie te geny zostały wytrącone - opowiada pan Jerzy Dudek, pszczelarz z Lubartowa. - Dawniej pasieki były stacjonarne. Ludzie siali różne pożytki. Teraz w moich okolicach mogę zebrać jedynie lipę. Żeby mieć miód, trzeba przejść na gospodarkę wędrowną.
Pan Jerzy w sezonie ze swoimi pszczołami podróżuje po całej Lubelszczyźnie. - W okolicach Janowa Lubelskiego są bardzo dobre ziemie, gdzie ładnie rośnie gryka. Stamtąd właśnie mam najpopularniejszy w naszym regionie miód gryczany. Pod Tomaszowem Lubelskim oddalonym od Lubartowa o 180 km świetnie nektaruje fasola. Kolejny już rok będę mieć miód fasolowy.
Pszczół na takim wyjeździe nie można zostawić zupełnie samych. Jak mówi pan Jerzy, trzeba nieustannie doglądać, czy pszczela rodzina nie popada w nastrój rojowy oraz czy na pewno wszystkie ule są na swoim miejscu, bo zdarza się, że ktoś - niewielki dziś ul - może po prostu ukraść.
Najpopularniejszy miód na Lubelszczyźnie to zdecydowanie miód gryczany
Jakub Szymczuk /Foto Gość
Jednak największym problemem współczesnego pszczelarza, jak zaznacza Jerzy Dudek, jest coraz większe wykorzystanie pestycydów w rolnictwie. - Wiadomo, ludzie uprawiają różne rzeczy, i każdy stara się dbać o swoje. My, pszczelarze, dbamy o pszczoły, rolnicy o uprawy. Gdyby jednak zdecydowali się pryskać swoją roślinność zamiast w ciągu dnia, po godzinie 18, problem byłby naprawdę zminimalizowany.
Polacy po zachłyśnięciu się różnymi światowymi nowinkami związanymi z żywieniem, znów powracają do miodu - zaznacza pszczelarz. - Nawet nie przypuszczałem, że tyle się go u nas zjada, dopóki sam nie założyłem pasieki. Z roku na rok mam coraz więcej pszczół, a ciągle tego miodu mi brakuje - śmieje się J. Dudek.
Jak mówi hodowca, pszczelarzy nie ubywa, choć wielu z nich nastawionych jest na szybki zysk. - Niektórzy chcą pszczelarstwo traktować jako biznes. A to musi być przede wszystkim pasja. Są lata, kiedy się na pszczołach zarobi, ale bywa też tak, że do tego biznesu trzeba dołożyć.