W Bystrzycy Starej rodzina, liczni księża i parafianie pożegnali ks. Jurczyszyna, wieloletniego proboszcza parafii pw. NMP Królowej Polski w Bystrzycy Starej.
- Każda śmierć okrywa serca żałobą i smutkiem rozstania - mówił w czasie Mszy św. pogrzebowej bp Mieczysław Cisło. - Ona zrywa najgłębsze więzy ludzkie, ale dla ludzi głębokiej wiary smutek przeplata się z wielką nadzieją, której wyrazem jest radosne rezurekcyjne Alleluja! Taką wiarą żył ks. Andrzej, bo to z tej wiary zrodził się grunt przyjęcia łaski powołania, pielęgnowany przez wychowanie rodzinne. Dziś zamknęła się jego księga ziemskiego życia, ale na nowo otworzył ją Bóg.
Ks. Andrzej Jurczyszyn urodził się 1 stycznia 1948 r. w Wożuczynie. 20 czerwca 1966 r. otrzymał świadectwo maturalne w LO im. B. Głowackiego w Tomaszowie Lubelskim. W tym czasie złożył podanie o przyjęcie do seminarium duchownego w Lublinie. Tak rozpoczęła się 6-letnia droga do kapłaństwa, której zwieńczeniem były przyjęte 15 czerwca 1972 r. święcenia z rąk bp. Piotra Kałwy.
O wstępującym do seminarium Andrzeju jego licealny prefekt wydał opinię dla władz seminaryjnych: "Był dobry, pilny i sumienny. Mimo administracyjnych utrudnień z powodu prześladowań, nigdy z własnej winy nie opuścił lekcji religii. Wyróżniał się zainteresowaniami sprawami wiary i Kościoła, przez profesorów i koleżeństwo powszechnie ceniony. Rokuje duże nadzieje na dobrego, Bożego pracownika w kapłaństwie".
Podobnie wypowiadał się o przyszłym alumnie proboszcz rodzinnej parafii ks. Andrzeja: "Jest młodzieńcem bardzo religijnym, praktykującym aż do matury ministrantem, zachowującym się wzorcowo. Cieszy się bardzo dobrą opinią w środowisku".
Tuż przed święceniami kapłańskimi ówczesny proboszcz ks. Andrzeja podkreślał, że diakon cieszy się ogromnym szacunkiem i życzliwością, a swoją postawą prezentuje głębokie wartości etyczne, natomiast uczciwością, pracowitością i zdolnościami intelektualnymi daje gwarancje co do jego przyszłej pracy w kapłaństwie.
Po ukończeniu formacji seminaryjnej ks. rektor Paweł Pałka do kancelarii kurialnej przekazał następującą charakterystykę neoprezbitera: "Absolwent posiada dobre uzdolnienia teoretyczne i praktyczne w dziedzinie homiletyki, jak i katechetyki, charakter spokojny, łatwy do współżycia, subtelny, taktowny".
Od święceń kapłańskich w 1972 r. rozpoczyna się jego szlak posługi kapłańskiej na wikariatach w Częstoborowicach, Puchaczowie, Milejowie i Lublinie (w parafii św. Teresy). Stąd w 1982 r. zostaje skierowany do tworzenia nowej parafii w Bystrzycy Starej z budową kościoła i domu parafialnego. Za trud pracy i zmęczenie zapłacił chorobami.
10 czerwca 2012 r. ks. Andrzej na ręce abp. Stanisława Budzika złożył po 30 latach rezygnację z funkcji proboszcza z prośbą o przeniesienie go w stan spoczynku. Był już wtedy po dwóch zawałach. Nie wiedział jednak wówczas, że to nie choroba serca będzie ostateczną przyczyną śmierci, ale nowotworowy guz mózgu.
- Żegnając go dziś, dziękujemy mu za to, że we wczesnej młodości przyjął wezwanie Chrystusa: "Pójdź za mną" - podkreślał bp Mieczysław, - Że wytrwał w kapłańskiej wierności, że zostawił trwały ślad kapłańskiej posługi, że z heroiczną wiarą znosił cierpienia choroby.
Biskup zaznaczył, że ks. kan. Jurczyszyn był kapłanem bezgranicznie oddanym sprawie Bożej, żyjącym troską o wieczne zbawienie dusz ludzkich. W swoim testamencie, w liście pożegnalnym napisał: "Jestem gotowy na sąd Boży, Bóg zapłać wszystkim, których spotkałem na drodze swojego życia. Parafianie z Bystrzycy Starej stali się dla mnie nową rodziną. Wszystkich, których skrzywdziłem bądź obraziłem, proszę o wybaczenie, a uczestników pogrzebu o modlitwę o Boże miłosierdzie dla mnie. Chcę wśród was pozostać, zostawić swoje ciało, które tutaj się zmęczyło i zestarzało, zostawić serce, które was kochało, ręce, które was błogosławiły, rozgrzeszały, dawały Ciało Pańskie. Bądźcie wierni Chrystusowi i Jego Matce, niech was wszystkich Bóg błogosławi".