Nowy numer 11/2024 Archiwum

Tu ciągle dzieją się cuda

Już za kilkanaście dni z całej archidiecezji wyruszą pielgrzymki do Matki Bożej Kębelskiej. Ludzie będą szli dziękować za otrzymane łaski i prosić o pomoc, bo modlitwa w Wąwolnicy jest wyjątkowo skuteczna.

Uzdrowienie umierającego, zniknięcie stwardnienia rozsianego, bliźnięta u bezpłodnych małżonków, cofnięcie zmian nowotworowych - to najbardziej spektakularne cuda ostatnich lat, wyproszone u Matki Bożej Kębelskiej.

Nabożeństwa z modlitwą o wstawiennictwo Maryi gromadzą w Wąwolnicy tysiące ludzi. Przyjeżdżają z całej Polski. Modlą się, prosząc o to, czego w życiu potrzeba, a potem wracają dziękować.

Ostatnim udokumentowanym cudownym uzdrowieniem za wstawiennictwem Matki Bożej Kębelskiej jest uzdrowienie z nowotworu piersi Agaty Pastwy z Poniatowej.

Pani Agata o tym, że ma raka piersi, dowiedziała się 6 czerwca 2016 roku. - To był dla mnie szok, bo moje życie w ciągu ostatnich lat kręciło się, co prawda, wokół szpitali, ale problemem było zdrowie moich dzieci, a nie moje - opowiada. Okazało się, że Agata ma nie tylko zajętą przez nowotwór pierś, ale także węzły chłonne.

- Lekarze zaproponowali najpierw ciężką chemię, a ewentualną operację później. To był bardzo trudny czas. Myślałam sobie, że jeśli przeżyję tę chemię, to już przeżyję wszystko. Czułam się bardzo źle - wspomina pani Agata.

Kobieta nie traciła jednak wiary, że będzie lepiej. - Gdy tylko mogłam, jeździłam z mężem do Matki Bożej do Wąwolnicy. To było nasze miejsce. Tam przez wiele lat, gdy nasze córki chore na padaczkę zostały zdiagnozowane, modliłam się o ich uzdrowienie. Tam też, a w zasadzie w miejscu objawień w Kęble, spędziliśmy z mężem wiele godzin, kiedy nasze dzieci uczestniczyły w rehabilitacji w pobliskim ośrodku. Dlatego gdy tylko usłyszałam o chorobie, pierwsze kroki skierowałam do Matki Bożej - opowiada pani Agata.

Za Agatę modlili się wszyscy: rodzina, przyjaciele, znajomi, ale także nieznajomi, którzy - poznając historię jej rodziny - starali się pomóc choćby modlitwą.

Kobieta w listopadzie 2016 r. została zoperowana. Usunięto jej prawą pierś i węzły chłonne. Styczeń i luty 2017 r. był czasem radioterapii. - Śmiałam się trochę, bo przypomniałam sobie, jak pół roku przed zachorowaniem oddałam swoje długie włosy do Fundacji "Rak'n'Roll", a teraz sama potrzebowałam peruki - mówi.

Po radioterapii Agatę czekała jeszcze ponowna chemia. Gdy tylko ona się skończyła, na kolejnym badaniu okazało się, że w miejscu blizny jest wznowa, znacznie złośliwsza.

Był przełom października i listopada, gdy badanie potwierdziło nawrót raka. Lekarze w Lublinie rozłożyli ręce, twierdząc, że nie mają pomysłu na dalsze leczenie. - A ja tak bardzo chciałam żyć - mówi pani Agata. - Nikt w mojej rodzinie wcześniej nie chorował na raka, nie byłam obciążona genetycznie, a jednak coś takiego się przyplątało.

29 listopada lekarze wyznaczyli termin badania PET, które miało wskazać, gdzie tym razem rozniósł się nowotwór. - Dzień później przed obrazem Matki Bożej w czasie indywidualnej Mszy św. stanęłam z całą rodziną i przyjaciółmi, prosząc o uzdrowienie. Przez kolejne dwa tygodnie czekałam na wynik z drżącym sercem. Bardzo się bałam. Nowotwór piersi powoduje odległe przerzuty. 14 grudnia przyszedł wynik, że nie mam w organizmie żadnych zmian nowotworowych. Byłam zupełnie czysta! - opowiada.

O tym, że to cud, wiedzą wszyscy, którzy walczyli razem z Agatą o wyzdrowienie. - Matka Boża mnie uleczyła - mówi z przekonaniem Agata. - Gdy lekarze zobaczyli wynik, długo nie mogli wyjść ze zdziwienia. Powiedzieli tylko, że czasem tak się zdarza...

Pani Agata w lipcu przeszła ostatnie kontrolne badanie potwierdzające, że jest zupełnie zdrowa. O cudzie, którego doświadczyła, będzie opowiadała podczas uroczystości odpustowych. - Trudno się tym nie dzielić - nie kryje radości kobieta.

Takich historii jak ta na kartach wąwolnickiej księgi łask i uzdrowień jest bardzo dużo.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy