Reklama

    Nowy numer 12/2023 Archiwum

Mała wspólnota o wielkim sercu

To nie tylko malownicza okolica, ale przede wszystkim zgrani ludzie, którzy nie raz pokazali, że razem można dużo więcej.

Nieco na uboczu od głównej drogi, pośród lasów, w których swe źródło ma rzeka Bystrzyca, i pagórków, z których jeden przerobiono nawet na stok narciarski, leży parafia św. Rajmunda. Mała wspólnota o wielkim sercu, jak o swoich parafianach mówi ks. Marek Gładkowski, sulowski proboszcz.

− To, że moi parafianie są zaangażowani w życie religijne, jest zasługą przede wszystkim osób, które już odeszły. Nie tylko przekazały życie, ale także głęboką wiarę swoim dzieciom. Od pokoleń ludzie mieszkający na tych terenach stawiali na rodzinę, widząc w niej źródło swego powodzenia i motywację do działania. I nie chodzi tu tylko o przekazywanie wartości, ale też o konkretne dzieła na rzecz społeczności lokalnej – mówi ks. Marek.

Razem można więcej

Zawsze potrafili się skrzyknąć i nie czekając na to, aż gmina weźmie sprawy w swoje ręce, po wojnie zbudowali w czynie społecznym pierwszą drewnianą szkołę czy sieć elektryczną. Dzięki temu już w 1950 roku w Sulowie zaświeciły żarówki. To także oni, gdy przyszła możliwość utworzenia parafii, zajęli się budową kościoła. – Chyba w każdej rodzinie można usłyszeć opowieść, jak to własnymi rękami ludzie budowali świątynię w dzień i w nocy. To był zryw. Dlatego do dziś czują się za nią odpowiedzialni, co ma wyraz w konkretnych działaniach, jak na przykład sprzątanie. Co tydzień dwie kolejne rodziny robią porządki i dekorują na niedzielę kościół. Kandydaci do bierzmowania jako dar ołtarza wymalowali ogrodzenie wokół cmentarza, a poprzednia grupa – wokół kościoła – opowiada kapłan i zaznacza, że na pozytywne kształtowanie postaw religijnych parafian bardzo duży wpływ mieli jego poprzednicy. Byli to ks. Józef Swatowski, człowiek pełen humoru i zdrowej wizji duszpasterskiej, którą konsekwentnie realizował, rozwijając i upiększając zarówno kościół materialny, jak i Kościół duchowy, a także ks. Jan Bielak, który z wielkim zaangażowaniem kontynuował dzieło poprzednika. − Mam nadzieję spotkać się z nimi 17 grudnia w czasie Mszy za 25-lecie powstania naszej parafii – zdradza ks. Marek. Mówi też, że zawsze lubił liturgię. − Prowadzenie tej parafii rozpocząłem więc od otwarcia wstępu do mszału, który czytałem, komentując moim parafianom, jak powinna wyglądać Eucharystia. Dzięki temu ludzie lepiej ją rozumieją i chętniej w niej uczestniczą. Przyjemnie jest przy ołtarzu, gdy nawet w dni powszednie ktoś z wiernych zaśpiewa psalm czy też przeczyta czytanie lub modlitwę wiernych. Jestem wdzięczny dziewczętom i ministrantom, którzy także w dni powszednie, przed lekcjami, przychodzą i dbają o oprawę liturgii − mówi ks. Marek.

« 1 2 »
oceń artykuł Pobieranie..

Wyraź swoją opinię

napisz do redakcji:

gosc@gosc.pl

podziel się

Reklama

Zapisane na później

Pobieranie listy