Nauczyciel – zawód trochę inny?

Często podnosi się argument, że "jak im mało, to niech idą do łopaty". Proszę nie zapominać, praca nie jest korytem, do którego należy się dopchać, żeby zapewnić sobie egzystencję.

Nie potrafię, nie chcę też milczeć, gdy strajkują nauczyciele. Nie chcę z trzech co najmniej powodów: też należę do „budżetówki”, też uczę „cudze dzieci”, choć nieco starsze, bo jednak studentów, jestem ojcem trójki dzieci, z rzeczywistością szkolną spotykam się więc na co dzień. Pozwolę sobie darować wszelkie „stawania po stronie”, rzeczywistość nie jest biało-czarna. Zwrócę jednak uwagę na kilka pomijanych argumentów.

Po pierwsze – wypominane nieustannie nauczycielom osiemnaście godzin w tygodniu… To oczywiście osiemnaście godzin etatowe, niektórzy dostają nadgodziny, bo taka jest potrzeba, inni łączą pracę w dwóch-trzech szkołach. Z oczywistą szkodą dla jakości pracy. Ale proszę nie zapominać, że jedna dobrze przygotowana lekcja to trzy-cztery godziny przygotowań w domu. A pensje nauczycielskie często idą po części na zakup niezbędnych pomocy szkolnych… Przez krótki czas uczyłem w szkole. To był piękny czas, ale w niedzielę zazwyczaj odsypiałem pozostałe sześć dni. Nie mówiąc o tym, że przygotowywałem już lekcje na poniedziałek i wtorek.

Druga kwestia, której dyskutanci nie podnoszą – godzina godzinie nierówna. To trochę tak, jakby Państwo chcieli porównać godzinę pracy chirurga z godziną pracy magazyniera, z całym szacunkiem dla magazyniera. Nauczyciel odpowiada za kształcenie, ale też za wychowanie, a tak naprawdę za bezpieczeństwo i życie naszych dzieci. Proszę kiedyś stanąć na dyżurze w trakcie przerwy, emocje gwarantowane.

Jeszcze jeden problem, dotykający samej etyki pracy – często podnosi się argument, że „jak im mało, to niech idą do łopaty”. Proszę nie zapominać, praca nie jest korytem, do którego należy się dopchać, żeby zapewnić sobie egzystencję. Praca to też obszar życia, w którym rozwijamy swoje talenty, to też kwestia powołania. Część nauczycieli strajkuje, choć zapewne pracowałaby za pół darmo – bo kocha ten zawód, bo czuje się powołana. Ale właśnie ta część widzi, jaki regres i zastój dotyka szkolnictwo, gdy jest ono niedofinansowane. Temat jest delikatny, ale nazwę go po imieniu: tam gdzie brakuje pieniędzy na uczciwy system wynagrodzeń, tam zaczyna się selekcja negatywna. Obok zapaleńców (których wciąż jest bardzo dużo) pojawiają się ci, którzy nie znaleźli pracy w innym, lepiej płatnym zawodzie.

Proszę Państwa, oni wychowują nasze dzieci, nasze przyszłe społeczeństwo…

 

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..