O złożonych przyczynach tragedii w Gdańsku, społecznym przyzwoleniu na agresywny język polityków i brutalnej logice mediów mówi dr hab. Agnieszka Łukasik-Turecka z Katedry Teorii Polityki KUL.
Ks. Rafał Pastwa: Czy prezydent Lublina, Krzysztof Żuk, potrzebuje ochrony?
Dr hab. Agnieszka Łukasik-Turecka: Mam nadzieję, że nie, że wielość czynników, która doprowadziła do tragicznego wydarzenia z udziałem prezydenta Gdańska nie zaistnieje w żadnej innej sytuacji. Chcę wierzyć, że to był jednak incydent.
Gdyby prezydent Paweł Adamowicz nie został zamordowany, to dzisiaj bylibyśmy świadkami strasznego języka polityków, pogardy wobec przeciwników politycznych, co znamy przecież z codziennych przekazów medialnych.
Niestety mimo tego tragicznego wydarzenia będzie to samo, z czym mieliśmy do tej pory do czynienia. To co się zmieni, to z pewnością narracja w kampanii do Parlamentu Europejskiego. Najpóźniej w kwietniu będą musiały się odbyć wybory nowego prezydenta Gdańska, które będzie śledzić cała Polska. Ostatecznie będzie to oznaczało nałożenie się kampanii prezydenckiej w Gdańsku i kampanii do Europarlamentu. Jeżeli możemy mówić o jakiejkolwiek zmianie, to dojdzie do zmiany narracji przed wyborami do Europarlamentu. Nie sądzę, aby nastąpiła zmiana jeśli chodzi o to, co obserwujemy na co dzień w polskiej polityce. Jest to rok wyborczy, mamy w maju wybory do Europarlamentu i jesienią do parlamentu krajowego. Politycy nie zatrzymają się dłużej nad śmiercią prezydenta Adamowicza, jeśli już - to wykorzystają ją do swoich celów.
Z czego to wynika?
Wszystko, co wiemy o polityce - wiemy z mediów. Politycy mają tego świadomość, zatem robią wszystko, aby w mediach się pojawić. Droga do pojawienia się w mediach jest prosta. Wystarczy wystąpić z jakąś agresywną wypowiedzią, z szokującym lub kontrowersyjnym działaniem. Mowa nienawiści jest też narzędziem, z którego korzystają politycy. Nie widzę zatem szans odejścia od mowy nienawiści, bo ta się politykom przydaje i sprawdza.
Dlaczego daliśmy politykom takie przyzwolenie? Przecież to są dorośli ludzie, którzy nie ponoszą żadnych konsekwencji za to, co mówią.
Jedyną konsekwencją jest to, że nie zagłosujemy na danego polityka. A wybieramy - znowu - tych, których widzimy w mediach.
A co z grupą osób rozczarowanych? Mowa nienawiści to nie jest jedynie efekt ostatnich trzech czy czterech lat.
Rzeczywiście, to proces. Owo narastanie bierze się z faktu, że obywatele nie weryfikują polityków. Nie oceniamy ich przez pryzmat języka i zachowania, także przy urnach. Mowa nienawiści narasta od lat, bo bardzo dobrze polaryzuje elektorat, w związku z tym partiom jest łatwiej daną grupę wyborców tworzyć i zagospodarować.
Czy dramatyczne wydarzenie w Gdańsku nie stanie się wyraźną rysą na naszym społeczeństwie? Może się również okazać, że organizowanie pewnych wydarzeń będzie utrudnione i obwarowane dodatkowymi wymaganiami.
Tysiące wolontariuszy Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy chodziło po ulicach bez ochrony, bez zabezpieczenia. Bardziej bym winiła polityków w tym sensie, że motyw zabójcy powiązany był z polityką, bo o tym krzyczał ze sceny. Prezydent Adamowicz nie zginął w związku z napadem rabunkowym, nożownik wymienił nazwę Platformy Obywatelskiej, mówił o rzekomych torturach w więzieniu.
Tyle tylko, że pan Paweł Adamowicz do ostatnich wyborów szedł bez poparcia Platformy Obywatelskiej, która opowiedziała się za kandydaturą Jarosława Wałęsy.
Zatem wydaje się, że czynników, które doprowadziły do tej tragedii było wiele. Mowa nienawiści ze strony polityków to jeden czynnik. Drugi, to obraz polityki, który mamy z mediów. Po trzecie to poziom uczciwości i jakości mediów w podawaniu informacji o polityce. A przekazują nam też to, co serwują politycy: także o podważaniu autorytetów, o walce z niektórymi grupami zawodowymi. Zabójca to człowiek chory, nie wiemy, co się zrodziło jego głowie, co go w tych opiniach wzmacniało. Niewykluczone, że coś, co pojawiało się w mediach.
Zastanawiam się, jak rodzice mają wychowywać dzieci w takich warunkach? Jak powinny funkcjonować instytucje w społeczeństwie, które jest karmione przez media w dziewięćdziesięciu procentach polityką albo tanią rozrywką?
Pokazywać, także na tym tragicznym przykładzie, że za agresją werbalną idzie agresja w działaniu. Z morderstwem włącznie. Powinno się analizować z najmłodszymi przykładowe artykuły i hejt pod nimi, rozmawiać, edukować, próbować przełamać schemat spirali mowy nienawiści.
Czy zatem nie miał racji prezydent Francji Emmanuel Macron sugerując, że media społecznościowe i serwisy informacyjne są trucizną dla demokracji?
Idąc tym tokiem należałoby zakazać produkcji i sprzedaży ostrych narzędzi. Nożem można kroić chleb, ciasto, ale można też zabić. Podobnie jest z mediami, także społecznościowymi.
Czy dobro w postaci Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, po wydarzeniach w Gdańsku i rezygnacji Jerzego Owsiaka z funkcji prezesa zarządu fundacji, nie zostanie zmarnowane?
Mam nadzieję, że nie. Choć uważam, że decyzja Jurka Owsiaka była pochopna. Ta akcja coraz bardziej jednoczyła Polaków. Raz w roku wiele osób wychodziło na ulicę zbierać pieniądze dla innych, nie dla siebie.
Czy Pani Profesor uważa, że media powinny za pomocą innego języka i stylu informować o tak dramatycznych wydarzeniach?
Dla mediów im tragiczniejsza wiadomość, tym lepiej. Moim zdaniem również to wydarzenie medialne przebrzmi, ale najgorsze jest to, że tragedia jaka się rozegrała w Gdańsku, niczego nie zmieni w politykach. Już po katastrofie w Smoleńsku były apele, by zaprzestać mowy nienawiści. I też się nie udało.