Jedyna nadzieja, że ofiara jego życia będzie dla nas jakimś katharsis, oczyszczeniem. Każdy z nas powinien zrobić sobie solidny rachunek sumienia, ale nie - jak to mamy w zwyczaju - uderzając w cudzą pierś, lecz zaczynając od siebie. Zobowiązuje nas do tego nasza wiara.
To wydarzenie i czas walki o życie prezydenta zanurzyło nas w jakimś bardzo głębokim smutku. Ciągle brakuje nam jeszcze dystansu, żeby dobrze zrozumieć to, co się stało. Na pewno stało się coś bardzo złego. Niestety, tego, co się wydarzyło w Gdańsku, już nie cofniemy - pan prezydent nie żyje. Modlimy się za jego duszę, wspieramy jego bliskich - powiedział KAI abp Stanisław Budzik, metropolita lubelski.
- Jedyna nadzieja, że ofiara jego życia będzie dla nas jakimś katharsis, oczyszczeniem. Każdy z nas powinien zrobić sobie solidny rachunek sumienia, ale nie - jak to mamy w zwyczaju - uderzając w cudzą pierś, lecz zaczynając od siebie. Zobowiązuje nas do tego nasza wiara. Na początku każdej Eucharystii uderzamy się we własną pierś. To jest postawa chrześcijańska. Tymczasem wydaje się, że żyjemy w jakimś totalnym neopogaństwie, bo pytając, czyja to jest wina, stale szukamy winnych gdzie indziej. Mam nadzieję, że szok tej zbrodni jest tak wielki, że jednak każdy zacznie szukać odpowiedzi najpierw w sobie - mówi.
Przypomniał słowa słynnej piosenki Boba Dylana "Odpowie ci wiatr", gdzie padają pamiętne słowa: "Jak blisko śmierć musi przejść obok nas/ By człowiek zrozumiał swój los?".
- Trzeba starać się o to, żebyśmy tego potencjału przemiany, jaki z tego wydarzenia może wyrosnąć, znowu nie zmarnowali, jak zmarnowaliśmy już wielokrotnie. Może jest jakaś szansa dla naszego narodu? Chodzi o to, żebyśmy nie szukali winnych, żebyśmy mogli w obliczu tej śmierci wspólnie podjąć jakieś zadanie, przede wszystkim zadanie niepowiększania przepaści, jaką wykopaliśmy między sobą: my, ludzie tego samego narodu, mówiący tym samym językiem, chrześcijanie, dzieci tego samego Boga. Ta przepaść jest już nie do zniesienia, zagraża naszym najcenniejszym wartościom, naszemu dobru narodowemu i naszemu bezpieczeństwu. Obecny spór polityczny w Polsce przekracza nie tylko granice dobrego smaku i kultury, ale też roztropności i przyzwoitości - analizuje metropolita lubelski.
Stwierdził, że w związku z tą dramatyczną sytuacją musimy się teraz czegoś nauczyć. - Myślę, że trzeba zacząć od języka, języka wystąpień publicznych, języka mediów, a przede wszystkim tego potwornego języka mediów społecznościowych. Jakie dajemy świadectwo o sobie, kiedy wydaje nam się, że nikt nas nie widzi, nikt nie zidentyfikuje? Wtedy wychodzi z nas coś okropnego. Przypominają się słowa św. Pawła: "A jeśli u was jeden drugiego kąsa i pożera, baczcie, byście się wzajemnie nie zjedli". Musimy nad tym wszystkim się zastanowić, stojąc nad przepaścią, którą między sobą wyżłobiliśmy. Budujmy mosty, pojednanie, a przede wszystkim zmieniajmy nasz język - zachęca.
Przypomniał tez jeden z wierszy Romana Brandstaettera, gdzie autor, nazywając Matkę Bożą "Matką polskiej mowy", pisze:
Niech ani jedno słowo
Nie będzie złe.
Niech ani jedno słowo
Nie czai się do skoku.
Niech ani jedno słowo
Nie nienawidzi.
Niech nie krzywdzi.
Niech nie zabija.
Niech wybacza.
Niech leczy.
Niech łagodzi.
Niech zamyka
Człowiecze rany
Jak skrzydła ołtarza.
- Niech ta śmierć nie pójdzie na marne, niech nas przemieni, niech nas ostrzeże, że idziemy w przepaść - podsumowuje metropolita.
Pogrzeb śp. Pawła Adamowicza, prezydenta Gdańska, zaplanowano na sobotę na godz. 12 w bazylice Mariackiej, w której zamordowany prezydent zostanie pochowany. W uroczystościach pogrzebowych wezmą udział prezydent Andrzej Duda, delegacja rządowa z premierem Mateuszem Morawieckim. Swoją obecność zapowiedzieli też wszyscy byli prezydenci RP. W liturgii będzie uczestniczył ponadto przewodniczący Rady Europy Donald Tusk. Swój udział w pogrzebie zadeklarował także były prezydent Niemiec Joachim Gauck oraz burmistrzowie Rotterdamu, Bremy, Lipska i Hamburga.