Tak wygląda karykatura demokracji: my wygraliśmy – wy siedźcie cicho albo wynocha. Dla mnie podobne wypowiedzi są jasną konsekwencją podejmowania decyzji "za zamkniętymi drzwiami".
W minionym tygodniu pisałem o wycince drzew na Kalinowszczyźnie. Chciałbym wrócić do tematu, ale z nieco innej, szerszej perspektywy. Od tygodnia bowiem się organizujemy, spotykamy, dyskutujemy, skrzykujemy. To, co się przewija, to poczucie, że każdy myślał nieco podobnie, ale mało kto mówił to głośno. „Bo pewnie inni myślą inaczej niż ja”. Druga kwestia to wola kompromisu i porozumienia. Tak, część drzew zapewne musiała być wycięta. Tak, rozumiemy, że ceną remontu jest rezygnacja z dotychczasowego wyglądu.
Równocześnie jednak pozostała zadra – bo zostaliśmy pozbawieni poczucia sprawczości. Ktoś podjął trudną, kontrowersyjną decyzję, ale podjął ją, nie informując nas o swoim wyborze. Pojawia się tu pytanie o model demokracji – czy moja odpowiedzialność, ale też prawo do decydowania o sprawach dla mnie ważnych – kończy się w momencie wrzucenia kartki do urny? Wierzę, że nie, wierzę, że między jednymi i drugimi wyborami mam prawo głośno wyrazić swoje zdanie. W wielu rozmowach, także z decydentami, padało to samo zdanie: „miasto nie jest z gumy”. Nie rozciągniemy się, nie znajdziemy miejsca dla wszystkich aut, choćbyśmy wycięli wszystkie drzewa. Ktoś napisał: „Taka jest cena rozwoju, jak się nie podoba, to wynieście się na wieś”. Tak wygląda karykatura demokracji: my wygraliśmy – wy siedźcie cicho albo wynocha. Dla mnie podobne wypowiedzi są jasną konsekwencją podejmowania decyzji „za zamkniętymi drzwiami”.
Kilka osób przyznało: nie byłoby problemu, gdybyśmy byli wspólnotą. Daliśmy się podzielić, bo: PiS, Kościół, Unia, 500 +… Nawałki jeszcze brakuje. Mamy poczucie anonimowości, starsi mówią „dla nas to już wszystko jedno”, a młodsi „jesteśmy zapracowani”. Albo: „nie wiem, ile tu jeszcze pomieszkam”. Trzeba to przeskoczyć. Trzeba się zgodzić, że będziemy się różnić. Wypowiedzieć jasno i precyzyjnie swoją opinię, wysłuchać kontrargumentów. Odłożyć negatywne emocje na bok. I wreszcie wyjrzeć dalej niż czubek własnego nosa… Przypomnijmy sobie takie pojęcia, jak: dialog społeczny, kompromis, społeczeństwo otwarte, postawa obywatelska. My, na Kalinowszczyźnie, postanowiliśmy przynajmniej spróbować.