Zmarł dokładnie 32 lata temu i z tej perspektywy dobrze widać, że to był prorok, który przewidział nie tylko upadek komunizmu, ale i zmiany w samym Kościele, do których przygotowywał ludzi. Ks. Franciszek Blachnicki jest dziś kandydatem na ołtarze.
Ks. Blachnicki nie zamierzał studiować dla stopni naukowych, ale dla skonfrontowania ze współczesnymi osiągnięciami nauki wewnętrznej wizji urzeczywistniania królestwa Bożego we współczesnym świecie. Dlatego najpierw poddał ocenie naukowej wypracowaną przez siebie metodę rekolekcji przeżyciowych. To, co proponował innym, poczynając od ministrantów na małżonkach skończywszy, było nie tylko jego wizją wypływającą z doświadczenia wiary, ale i zweryfikowaną naukowo metodą pracy i formacji chrześcijańskiej. Nic dziwnego, że na rekolekcje oazowe garnęło się coraz więcej ludzi, i młodzieży, i rodzin, bo ich doświadczenie dawało możliwość odnowienia swojej relacji z Bogiem, czyniąc ją czymś bliskim i naturalnym. To zaś dawało poczucie wolności i szczęścia w czasach, gdy o wolności nie było mowy, a rzeczywistość PRL nic z pięknem nie miała wspólnego. Jego myśli i postrzeganie Kościoła jako wspólnoty, za którą odpowiedzialni są też ludzie świeccy, było rewolucyjne w tamtych czasach. On jako jeden z pierwszych w Lublinie wprowadzał w życie postanowienia Soboru Watykańskiego II. W jednym ze swych tekstów pisał: „W samym centrum parafii jako wspólnoty musi być żywa komórka. Nie proboszcz jako jedyny podmiot, który ma do pomocy urzędników wykonujących jego dyrektywy, ale grupa ludzi intensywnie przeżywających świadomość »my« w relacji do całej wspólnoty lokalnej, za którą czują się odpowiedzialni. Grupa ta powinna razem się modlić i razem omawiać działanie. (…) Osoby o takiej świadomości formują się w małych wspólnotach, gdzie możliwe jest przeżywanie podstawowych relacji międzyosobowych”.
Nawiązywaniu takich relacji i pogłębianiu wiary służyły też rekolekcje. Ks. Blachnicki stosował zasadę „najpierw przeżyć, potem szerzyć”.
Jego działalność w Polsce przerwał niespodziewanie stan wojenny. W grudniu 1981 roku wyjechał na konferencję do Rzymu i nie mógł już wrócić do kraju. Odczytał tę sytuację jako wezwanie Boże, które trzeba podjąć. Zaczął organizować pomoc dla Polski, przede wszystkim duchową. W tym celu powołał w Rzymie Komitet Założycielski Chrześcijańskiej Służby Pomocy Polsce oraz rozpoczął wydawanie biuletynu „Prawda, Krzyż, Wyzwolenie”, który miał stanowić pomoc moralną dla braci w kraju. Wkrótce nowe możliwości posługi Polakom i Polsce oraz Ruchowi Światło–Życie otworzyły się wraz z przejęciem przez ks. Franciszka ośrodka Marianum w Carlsbergu w Niemczech Zachodnich, który stał się Międzynarodowym Centrum Ruchu i miejscem, do którego zaczęli przybywać polscy emigranci. W miarę skromnych możliwości ośrodek włączył się w organizowanie pomocy dla Polski, wysyłając lekarstwa, odzież i żywność. Na miejscu ks. Franciszek prowadził też rekolekcje dla dzieci, młodzieży i całych rodzin. Powstało także wydawnictwo.
Do końca swoich dni pracował na rzecz ojczyzny. Zmarł niespodziewanie 27 lutego 1987 roku. Mimo że był to jeszcze czas komuny, ks. Blachnicki przewidywał szybki upadek ZSRR. Do słuchających go mówił „Już teraz trzeba myśleć poważnie o pojałtańskim ładzie Europy, szczególnie środkowo-wschodniej, już teraz trzeba przygotować porządek, który nastanie po załamaniu się i rozpadnięciu ostatniego kolonialnego imperium świata – Związku Sowieckiego”.
Z perspektywy czasu jeszcze bardziej zdumiewa trafność oceny sytuacji i rozwiązania proponowane przez ks. Franciszka Blachnickiego, dlatego książka „Wychowawca wolnych ludzi” to nie tylko spojrzenie w przeszłość, ale i treści wciąż wybiegające w przyszłość. Obecnie trwa proces beatyfikacyjny tego niezwykłego kapłana.