Te historie łączy alkohol. Jego wielka moc wydawała się nie do pokonania do czasu, gdy zaczęli wołać: „Ratunku!”. I otrzymali go!
Bogdan o swoim życiu sprzed kilku lat nie wstydzi się mówić otwarcie. Wie, że tylko w szczerości przed sobą i innymi jest siła, by się podnieść. Dopóki udaje się, że problemu nie ma lub że nie jest aż tak duży, nie ma szans, by pokonać nałóg. – Alkohol sprawił, że straciłem cel w życiu – zaczyna swoją opowieść Bogdan. – Piłem przez ponad dwadzieścia lat. Oczywiście było to poważne zmartwienie dla moich bliskich, ale nie dla mnie. W końcu jednak zaczęło to przeszkadzać również mnie. Groziło mi zwolnienie z pracy, żona powiedziała, że dłużej już tego nie wytrzyma, a moi synowie po prostu zaczęli się ode mnie odwracać. Traciłem ja sam i moja rodzina. Przestali odwiedzać nas znajomi, dzieci nie chciały zapraszać do domu przyjaciół. Docierało do mnie, że sam sobie już nie dam rady pomóc. Oszukiwałem siebie, mówiąc, że jestem znerwicowany i na nerwicę powinienem się leczyć – opowiada. Lekarze powiedzieli mu wprost, że to nie nerwica, ale alkoholizm. Jeśli chce pójść do szpitala, to na odwyk, a nie na oddział nerwicowy.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.