Gdy w jego sercu rodziło się powołanie, nie wiedział, co wybrał dla niego Bóg. Zaczęły się poszukiwania, które zaprowadziły go do zakonu kapucynów.
Pochodzi z małej wsi pod Lubartowem. Jego rodzice mieli gospodarstwo, pomagało w nim każde z dzieci. – Byłem najmłodszy i według prawa i tradycji powinienem zostać na ojcowiźnie i zająć się rodzicami. Z tego powodu nawet do wojska nie brali, do zakonu też. Czułem jednak, że mam szukać dla siebie klasztoru – opowiada o. Henryk Cieniuch, gwardian klasztoru kapucynów na Krakowskim Przedmieściu w Lublinie.
Dostępne jest 13% treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.