"Muzeum od kuchni!". To tytuł najnowszej wystawy zaprezentowanej w murach Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego.
KUL pełni swoją rolę w sposób widoczny w całej Polsce i nie tylko, organizując różnego rodzaju wystawy i wernisaże. Kolejna wystawa, która właśnie została zaprezentowana szerokiej publiczności, ma charakter wyjątkowy - jak mówi rektor KUL ks. prof. Antoni Dębiński - m.in dlatego, że jest zorganizowana przy udziale studentów.
Tytuł wystawy nawiązuje do historii miejsca, w którym obecnie znajduje się muzeum, a które przez lata zajmowała dawna stołówka akademicka, ale jak zaznacza dyrektor muzeum dr Krzysztof Przylicki, chodzi też o przywołanie KUL-owskiego magazynu muzealnego. - Ma on właśnie mniej więcej taki charakter, jak w tym wnętrzu został stworzony - tłumaczy dr Przylicki. - U nas obrazy wiszą na ścianach tak gęsto, jak tutaj mamy gęsto ustawione rzeźby. Magazyn muzealny charakteryzuje się też specyficzna atmosferą. Są w nim obiekty przed konserwacją i po konserwacji, wysokiej klasy artystycznej, ale i niższej wartości.
Właśnie taki mniej więcej "misz masz" można podziwiać na wystawie. Autorami ekspozycji są studenci historii sztuki, którzy pod kierownictwem dyrektor muzeum wybierali prezentowane obiekty. - Naszym zmaganiom towarzyszyła duża akcja inwentaryzatorska - wyjaśnia dr Krzysztof Przylicki - ponieważ wszystkie obiekty tutaj zaprezentowane doczekały się swoich kart inwentarzowych na nowo zrobionych. Będziemy je jeszcze szlifować, ale jest to już zaczątek opracowywania naszej kolekcji.
Na wystawie znajdują się obiekty, które rzadko goszczą na wystawach. - Wybraliśmy zarówno bardzo cenne eksponaty, jak i te o mniejszej wartości, jak chociażby zwykły taboret z lat 60. XX w. On ma symboliczne znaczenie w kontekście naszej wystawy. Tu, w tym miejscu, znajdowała się akademicka stołówka i ten taboret z niej pochodzi jako pamiątka naszego uniwersytetu. Obok niego stoi słynny już taboret zaprojektowany przez Marię Chomentowską do nowej stołówki, a obok nich krzesło eklektyczne i dalej krzesło barokowe.
Poruszanie się po wystawie odbywa się także w specyficznym magazynowym stylu. Nie znajdziemy podpisów pod eksponatami. Każdy obiekt określony jest jedynie numerem inwentarzowym. - Jeśli ktoś chce się dowiedzieć czegoś więcej o eksponacie, musi sięgnąć do stron inwentarza, a gdy chce znaleźć więcej informacji, musi przeszukać kartotekę - wyjaśnia dr Przylicki.
Wystawę można oglądać do 24 maja br.