Wieczorem 21 kwietnia po zamknięciu lokali wyborczych podano wstępne wyniki drugiej tury wyborów prezydenckich na Ukrainie. Nasi sąsiedzi powiedzieli „nie” dotychczasowej polityce.
Głosowanie odbywało się również w konsulacie Ukrainy w Lublinie, gdzie oddawać głosy mogli obywatele Ukrainy mieszkający na terenie województw: lubelskiego, podlaskiego i podkarpackiego. Z ponad 4 tys. uprawnionych do głosowania do urn poszło nieco powyżej 450 osób. Gdyby decydowały głosy z Lublina – prezydentem nadal pozostałby Poroszenko. Tymczasem Ukraińcy odrzucili dotychczasową politykę i sprawili, że prezydentem został Wołodymyr Zełenski, komik i producent telewizyjny, ale również sprawny polityk.
Biznes zamiast historii?
Wybory na Ukrainie nie były szeroko komentowane ani w mediach lubelskich, ani ogólnopolskich. Tymczasem los Ukrainy zawsze ma wpływ na Polskę, na gospodarkę i bezpieczeństwo w regionie. Na przyszłość Unii Europejskiej. Tyle tylko, że jak podkreśla dr hab. Andrzej Gil z Katedry Studiów Wschodnich KUL, politycy i nasze społeczeństwo zostali dotknięci mocnym uwikłaniem w historię – do tego stopnia, że zapomina się o przyszłości. – Trzeba się otworzyć na relacje gospodarcze Lubelszczyzny z Wołyniem i Galicją. Nie wystarczy budować jedynie ośrodki dialogu czy poświęcone historii i pojednaniu. Należy też współpracować na poziomie biznesu. Przecież w latach 90. minionego wieku korzystaliśmy bardzo na sąsiedztwie z Białorusią i Ukrainą – podkreśla analityk.
Profesor Gil akcentuje jednocześnie, że wybór W. Zełenskiego jest szansą na zmianę dotychczasowego modelu zbytniej zależności Ukrainy od Izraela i USA. – Ich stopień uzależnienia od tych państw wygląda podobnie jak u nas. Dlatego nasze relacje z Kijowem były sztucznie kreowane poza oboma krajami, budowane na założeniach stworzonych przez inne państwa. Stąd odmienienie modelu zależności Polski i Ukrainy może być szansą. Nie chodzi o kontestację historii, ale o szansę na uniezależnienie – uważa prof. Gil.
Bunt przeciwko elitom?
Zdaniem badacza z KUL wynik wyborów prezydenckich na Ukrainie pokazuje, że mamy do czynienia z buntem przeciwko elitom politycznym, których uobecnieniem był dotychczasowy prezydent Poroszenko. – Ukraińcy powiedzieli tradycyjnemu establishmentowi, rządzącemu krajem od trzydziestu lat: dosyć! Wygrana Zełenskiego to ogromna szansa, ale i wielka niewiadoma. Prezydent elekt to zjawisko „człowieka z ludu i dla ludu”. Jest osobą, która nie uwikłała się w skandale korupcyjne, obyczajowe, ma rodzinę i stosunkowo prostą biografię. Jest bliższy Ukraińcom niż poprzedni prezydent i wbrew pozorom nie można go sprowadzić do roli komika – podkreśla profesor. Specjalista dostrzegł też w pierwszej wypowiedzi prezydenta elekta zachętę skierowaną do wyborców z innych krajów byłego bloku komunistycznego, by wziąć sprawy w swoje ręce i odrzucić tych, którzy doprowadzili do upadku nadziei.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się