Świdnik to miasto, w którym modlitwa i determinacja mieszkańców okazały się silniejsze niż władza komunistyczna.
Kościół Chrystusa Odkupiciela to druga w kolejności budowy świątynia w Świdniku − mieście, które władze PRL chciały uczynić sztandarowym przykładem miejsca bez Boga. Po wielu latach starań najpierw mieszkańcy wywalczyli budowę świątyni noszącej wezwanie Najświętszej Maryi Panny Matki Kościoła, a z czasem także powstanie kościoła pw. Chrystusa Odkupiciela.
− To naprawdę niesamowita determinacja wielu ludzi doprowadziła do budowy kościołów w Świdniku. Dziś wydaje się to takie normalne, że gdy powstają nowe osiedla, powstają także szkoła, poczta czy kościół − kiedyś nie było o tym mowy. Przekonywano nas, że Boga nie ma, a nawet jeśli jest, to i tak nie jest nikomu potrzebny. My jednak modliliśmy się w rodzinach, chcieliśmy chrzcić nasze dzieci, zawierać związki sakramentalne. Kościół był nam bardzo potrzebny i to nie jeden w rozwijającym się Świdniku, ale kilka. Udało się w końcu, że na naszym osiedlu powstał drugi w mieście kościół − mówi Jan Nowaczyński, mieszkaniec Świdnika.
Pospolite ruszenie
Budowy i tworzenia parafii w czasach, gdy zdobycie cegieł, cementu czy blachy graniczyło z cudem, podjął się ks. Andrzej Kniaź. – Gdy przyszło pozwolenie, że jednak można budować, w parafii powstało pospolite ruszenie. Ludzie przychodzili do pomocy, poświęcali swój czas i wysiłek, by jak najszybciej stanęła świątynia. Wielu z moich parafian wspomina, że praca przy budującym się kościele pozwoliła im się lepiej poznać i zjednoczyć – mówi ks. Leszek Surma, obecny proboszcz parafii.
Lata jednak zrobiły swoje i kościół wymagał różnych prac remontowych. To wówczas następca ks. Andrzeja Kniazia, obecny proboszcz ks. Leszek, poprosił małżeństwo historyków sztuki, swoich parafian, o projekt wnętrza świątyni.
− Znałem ich, gdyż wcześniej stworzyli w naszym kościele grób Pański, który bardzo się wszystkim spodobał. Pomyślałem, że może by podsunęli jakiś pomysł, jak zmienić wnętrze kościoła, które wymagało remontu. Zgodzili się i tak powstał pomysł, który zrealizowaliśmy, i od dwóch lat możemy oglądać jego efekty na żywo – opowiada ksiądz proboszcz.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się