W spotkaniu promującym książkę "Ocaleni z Zagłady" ks. Grzegorza Pawłowskiego uczestniczyli m.in. Marian Turski i bp Mieczysław Cisło. Wydarzenie odbyło się w Państwowym Muzeum na Majdanku.
- To pytania ponadczasowe, ponadksiążkowe. Kiedy wybuchła wojna, miałem lat 13. Mój ojciec był żołnierzem w pierwszej wojnie, moja mama, która mieszkała na pograniczu litewsko-rosyjsko-niemieckim, ukrywała się wraz z rodziną, bo był przemarsz wojsk. Działy się rzeczy straszne: gwałty, mordy, podpalania, pożary, ucieczki. Powiem wam, że po latach wydawało mi się, jakby to była opowieść sprzed wielu lat, sprzed wielu stuleci. Więc jeżeli pyta mnie ksiądz redaktor, a pytają mnie też o to ludzie, co i jak ludzie powinni zapamiętać, to powiem szczerze, że się nie dziwię, że młodzi bardzo często mówią: "Dlaczego mamy o tym pamiętać?". Nie dziwię się. Ale dlaczego ja powinienem o tym pamiętać? Ponieważ z 47 członków mojej najbliższej rodziny straciłem 43. Wojnę przeżyło tylko 4. Więc to się należy tym ludziom, moim rodzicom, mojej rodzinie. Ale jeżeli dziś rozmawiam z młodymi ludźmi, to raczej chciałbym, żeby pomyśleli o tym, co spowodowało coś takiego. Powiem tylko tyle: jeżeli młodzi pomyślą, że to, co się stało, było wynikiem znieczulicy państw, obozów, Monachium 1938 r., a potem wielu, wielu etapów znieczulenia, to mogę zachęcić: młodzi ludzie, bądźcie czuli! Kiedy zaczyna się pierwszy przejaw znieczulicy, to pamiętajcie: może on prowadzić potem do Izbicy - akcentował M. Turski.
Pierwszym przejawem znieczulicy w dzisiejszym świecie może być, zdaniem przewodniczącego Rady Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN, niedocenianie postaw, które mogą prowadzić do najgorszego.
Biskup Cisło podkreślał, że ks. Pawłowski jest świadkiem ofiary narodu żydowskiego. - Dzisiaj jest edukatorem poprzez narrację o Zagładzie, o osobach, które zginęły. W jego książkach przewija się ciągle wątek Zagłady, okrutnego niemieckiego systemu totalitarnego. Ale nie zapomina też o ludziach dobrych i szlachetnych, dzięki którym on sam przeżył wojnę - mówił.
Biskup docenił też słowa wstępu do książki autorstwa M. Turskiego. Zauważył, że między herosami a bestiami w czasie wojny byli ludzie, których cechowała znieczulica. - Nie są nieuzasadnione oskarżenia, że mogliśmy więcej pomóc, a nie pomogliśmy. Stało się to właśnie przez tę znieczulicę. Ale znieczulica ma miejsce także dzisiaj i może eksplodować - akcentował hierarcha.
Biskup Cisło, zapytany, jak w sytuacji napięć społecznych czy międzynarodowych mówić o historii i reagować na przekłamania, stwierdził: - Róbmy to, co możemy. To, co do nas należy. Budujmy mosty, spotykajmy się. Moja wieloletnia działalność biegła w dwu kierunkach: edukacji i spotkania. Młodzież z Polski i z Izraela musi się spotykać, tak jak się to dzieje w wielu miejscach kraju i w Lublinie. Naszą odpowiedzią powinno być to, by wprowadzić pracę organiczną, by jak najwięcej odbywało się wspólnych spotkań. Liczę na młode pokolenie w tej chwili, a stare niech nie przeszkadza - podkreślił.
Ks. Jacek Stefański podzielił się świadectwem swojego życia, powołania i przyjaźni z ks. Pawłowskim, a ks. prof. Wróbel zwrócił uwagę na wartość szerokiej działalności edukacyjnej i duszpasterskiej ks. Grzegorza.