Ks. Korniłowicz towarzyszył wielu osobom w ich rozterkach, poszukiwaniach duchowych i konwersjach. O jego autorytecie świadczy fakt, że to właśnie jego poproszono do łoża umierającego marszałka Józefa Piłsudskiego, którego śmierć wywołała ogromny wstrząs.
Student – ks. Stefan Wyszyński
Nie może umknąć uwadze, że w okresie pracy na KUL ks. Korniłowicz spotkał studenta wyjątkowego, dla którego stał się przewodnikiem i mentorem, a który odegrał kapitalną rolę w historii Kościoła w Polsce: mowa o ks. Stefanie Wyszyńskim, przyszłym Prymasie Tysiąclecia. Po przyjeździe z Włocławka do Lublina zamieszkał on w konwikcie, którego duchowy klimat kształtował ks. Korniłowicz. Tam się spotkali. Po dwóch latach studiów młody ksiądz z Włocławka został nawet wybrany na seniora studentów, czyli przedstawiciela księży studentów. „Niektórzy nazywali go zastępcą [dyrektora – A.D.], ale raczej używało się nazwy »senior«” (Piotr Nitecki, Ksiądz Stefan Wyszyński student Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego w latach 1925-1929). Wyszyński jako student znalazł się w bliskim otoczeniu ks. Korniłowicza, słuchał jego rekolekcji, referatów i homilii. Później napisał o nim: „Wśród kapłanów, którym przypisuję największy wpływ na moje życie, w pierwszym rzędzie znajduje się ksiądz Władysław Korniłowicz […]. Temu kapłanowi zawdzięczam bardzo dużo” (Nasz Ojciec Ksiądz Władysław Korniłowicz). Konsekwentnie i niezmiennie, z ogromną atencją nazywał go ojcem. Do jego postaci Prymas Tysiąclecia powracał często w wypowiedziach, homiliach i przemówieniach, co także odzwierciedlają jego codzienne zapiski Pro memoria, w których notował na przykład: „Po obiedzie pojechałem z bp. Baraniakiem do Lasek. Odwiedziłem grób ojca Korniłowicza […]” (23 stycznia 1952); „Wieczorem gawędziłem […] o ojcu Korniłowiczu i o jego metodach pracy duszpasterskiej” (13 lipca 1952); „dziś rocznica śmierci ojca Korniłowicza” (26 września 1952)”; „Przed obiadem byłem na Górze Ojca. Zawsze mnie pociąga to niedokończone dzieło Ojca – dom rekolekcyjny” (24-25 lutego 1953).
Człowiek charyzmatyczny
Z racji pochodzenia, wychowania i studiów, a także dzięki otwartości i wrażliwości, miał ks. Korniłowicz szerokie kontakty z osobami różnych środowisk. Przyciągał ludzi o różnych poglądach. Jako człowiek charyzmatyczny i o wyrazistej osobowość, wywarł ogromny wpływ na tych, którzy się z nim spotykali, stąd jest wspominany przez wielu mu współczesnych. Także Jacek Woźniakowski, prof. historii sztuki KUL (został pochowany w Laskach), zapamiętał go jako swego nauczyciela, który przygotował go i jego siostrę do pierwszej spowiedzi i pierwszej Komunii Świętej. Jego uwaga: „obawiam się, że nauki księdza Korniłowicza spływały po mnie jak woda po gęsi ” (Ze wspomnień szczęściarza) wcale nie wyklucza konstatacji, że uczeń wyraźnie zapamiętał swego katechetę, zaś katecheta odcisnął ślad w pamięci swego ucznia.
Namaścił przed śmiercią Piłsudskiego
Ks. Korniłowicz towarzyszył wielu osobom w ich rozterkach, poszukiwaniach duchowych i konwersjach. O jego autorytecie świadczy fakt, że to właśnie jego poproszono do łoża umierającego marszałka Józefa Piłsudskiego, którego śmierć wywołała ogromny wstrząs. O wydarzeniu informowały wszystkie gazety, w tym także dziennik „Gazeta Lwowska” z dnia 14 maja 1936 r. W lakonicznym komunikacie czytelnicy popularnej popołudniówki mogli przeczytać: „Pierwszy Marszałek Polski Józef Piłsudski zmarł 12 maja br. o 20.45 w pałacu Belwederskim w Warszawie. Ostatniego namaszczenia olejami świętymi udzielił ks. Władysław Korniłowicz”. Gazeta nie podała, co zrozumiałe, bliższych szczegółów tego wydarzenia. Asystując przy łożu śmierci i udzielając sakramentu namaszczenia chorych Marszałkowi, którego religijność budziła kontrowersje i dyskusje, ks. Korniłowicz okazywał nie tylko ludzką solidarność z cierpiącym, ale także otwarte i miłosierne serce Kościoła.
Życie i działalność w Laskach
W 1930 r. opuścił Lublin i pojechał do Lasek, aby tam z matką Różą Czacką, prawnuczką Tadeusza Czackiego, założyciela przesławnego Liceum Krzemienieckiego, kontynuować i rozwijać swoje najważniejsze i najtrwalsze, jak się okazało, dzieło – zakład dla ociemniałych, który stał się ważnym ośrodkiem katolickiej inteligencji, a po II wojnie światowej także azylem dla ludzi prześladowanych przez władze komunistyczne. Laski, „na które przed wojną zapanowała w Warszawie prawdziwa moda” (Bronisław Piasecki, Marek Zając, "Prymas Wyszyński nieznany. Ojciec duchowy widziany z bliska"), stały się znane z otwartości na ludzi będących często daleko od Boga, lecz poszukujących, na ludzi, którzy w duchowej atmosferze tego miejsca szukali odpowiedzi na swoje wątpliwości i rozterki. Laski odwiedzała, być może szukając wybaczenia lub zrozumienia, komunistyczna zbrodniarka, prokurator Julia Brystiger (o jej wizytach wspomina jedynie raport agentów SB, którzy rozpracowywali środowisko Lasek), znana też jako Krwawa Luna (miała ona znaczący udział w uwięzieniu i skazaniu rektora KUL ks. Antoniego Słomkowskiego).
Z Laskami związanych było wielu pracowników naszej uczelni. Z Towarzystwem Opieki nad Niewidomymi współpracuje obecnie w zakresie metod nauczania osób niewidomych Centrum Aktywizacji Osób z Niepełnosprawnością KUL (KUL CAN), powołane do życia w listopadzie 2015 roku. Jak objaśnia jego dyrektor dr hab. Bogusław Marek, pełniący równocześnie funkcję pełnomocnika Rektora KUL ds. studentów niepełnosprawnych, „Chcemy, żeby nazwa KUL CAN kojarzyła się z angielskim znaczeniem can – mogę, potrafię. Zespół KUL CAN dokłada starań, żeby zasłużyć na takie skojarzenie”. Ufam, że tak się dzieje. Jestem przeświadczony, że w działaniach Centrum odnajdujemy refleks obecności na naszej uczelni ks. Władysława Korniłowicza, który wytrwale i solidarnie był przy osobach potrzebujących pomocy.