Reklama

    Nowy numer 12/2023 Archiwum

Ostatnie chwile na ziemiańskim dworze

Konie mknęły szybko. Latem, ciągnąc za sobą bryczkę lub linijkę, zimą sanie. Kiedy na horyzoncie pojawiała się aleja wysadzana lipami, przyspieszały kroku, jakby świadome, że zbliżają się do celu.

Otynkowany, pomalowany na biało, z gankiem, nad którym wisiał wizerunek Matki Boskiej Częstochowskiej na znak, że rodzina oddała się Jej w opiekę. Nie była to manifestacja wiary ani określenie wyznania, bo w tamtych czasach wszyscy Pana Boga traktowali poważnie i święty wizerunek był naturalnym elementem elewacji. Powóz zatrzymywał się przed gankiem, okrążając wysadzany kwiatami gazon przypominający dzisiejsze ronda.

Przybyli do dworu wchodzili do szerokiej sieni, gdzie zostawiali okrycie wierzchnie, które służba chowała do pięknych szaf lub skrzyń. Zimą były to futra, głównie z wilczych skór, latem lekkie płócienne płaszcze, zakładane, by chroniły odzież przed kurzem wzbijanym przez końskie kopyta. Tak było w większości polskich dworów ziemiańskich na Lubelszczyźnie w okresie międzywojennym, gdy Polska odzyskała niepodległość.

Przeniesieni w czasie

W Muzeum Wsi Lubelskiej czas jakby się zatrzymał. Dwór z Żyrzyna, który stał się modelowym przykładem życia ziemian, z pieczołowitą dokładnością oddaje tamte czasy. – Widać go z daleka. Przepięknie położony, niemal na krawędzi wysoczyzny nad doliną Czechówki, jest centralnym obiektem sektora dworskiego, który tworzą ponadto: założenie ogrodowo-parkowe – z ogrodem ozdobnym, parkiem krajobrazowym, gazonem z aleją dojazdową wysadzaną lipami – oraz elementy zespołu folwarcznego z czworakiem z Brusa, spichlerzem dworskim z Turki, sadem owocowym oraz spichlerzem dworskim z Piotrowic i dworkiem z Huty Dzierążyńskiej – mówi Łucja Kondratowicz-Miliszkiewicz, która długo pracowała nad odtworzeniem każdego drobiazgu z życia dworu.

« 1 2 »
oceń artykuł Pobieranie..

Wyraź swoją opinię

napisz do redakcji:

gosc@gosc.pl

podziel się

Reklama

Zapisane na później

Pobieranie listy