Mimo bogatego programu tegoroczna Noc Kultury nie zachwyciła tak jak poprzednie jej odsłony.
W centrum wydarzenia znalazła się ul. Olejna na Starym Mieście. To skoncentrowanie się na jednej z ulic było widoczne, albowiem wiele miejsc Starówki pozostało bez oszałamiających efektów czy oświetlenia. Ubiegłoroczna ilość instalacji oraz projektów pozwalała spodziewać się również w tym roku wielkiego efektu.
- Przywracamy mało uczęszczane ulice na mentalnej mapie miasta - mówi Joanna Wawiórka Kamieniecka, dyrektor Nocy Kultury. - Nie wykonujemy tam żadnych radykalnych działań ani wielkich inwestycji, ale sprawiamy, że tej nocy ludzie, którzy nie chodzą tam na co dzień, postanawiają przyjrzeć się tym miejscom i przekonać, że można je odczarować i że potrafią być piękne - wyjaśnia.
- Ulica Olejna nie jest ulicą spacerową. Dlatego w tym roku snując „MiastOpowieść”, chcieliśmy pokazać tam świat książek, liter i maszyn do pisania.
Poza ul. Olejną, gdzie widzowie zostali zaproszeni do wejścia w świat książek, słów i liter, można było podziwiać zarys nieistniejącego już świata przy dawnej ul. Krawieckiej na Podzamczu. Plac po Farze stał się galerią sztuki, zaprojektowaną przez lubelskich artystów. Atrakcje interpretacyjne czekały na zwiedzających także przy ul. Złotej oraz na Placu Łokietka. Taneczne na Placu Litewskim. Dobrej muzyki na żywo można było posłuchać na Moście Kultury, a koncertu jazzowego na dachu Vivo! Lublin! Gwiazdą wieczoru był Jazz Band Młynarski-Masecki.