Pan Antoni Bełcik razem z rodziną i przyjaciółmi świętował swoje setne urodziny. Jego przepisem na długie i zdrowe życie jest bycie w ruchu i blisko natury.
Urodził się krótko po zakończeniu I wojny światowej - 1 czerwca 1919 r. Był jednym z jedenaściorga dzieci, dziś żyje już tylko on.
Za największe swoje życiowe osiągnięcie uważa stworzenie dobrej, kochającej się rodziny. - Mam troje dzieci, dziesięcioro wnuków, siedemnaścioro prawnuków i czworo praprawnuków. Wszyscy są bardzo wartościowymi ludźmi - podkreśla jubilat.
Całe swoje życie pan Antoni spędził na wsi. - Od maleńkości w zasadzie pracowałem, pomagając rodzicom, a gdy skończyłem 15 lat, zacząłem na siebie trochę sam zarabiać. Poszedłem do pracy, gdzie w dzień zrywałem owoce, a w nocy pilnowałem sadów - wspomina.
Gdy miał 23 lata ożenił się i od tego czasu pracował już na swoim gospodarstwie. - Spełniło się też moje wielkie marzenie - opowiada - nauczyłem się sam zawodu cieśla-stolarz, podpatrując ówczesnych fachowców, zadając im wiele pytań, wykazując zainteresowanie ich pracą. Widząc moją ciekawość byli bardzo przychylni. I przyszedł czas, kiedy zacząłem wykonywać szereg prac ciesielsko-stolarskich w okolicy.
Zdaniem pana Antoniego człowiek powinien w życiu mieć jakieś konkretne pasje. - Ja sam odkąd pamiętam pasjonowałem się gołębiami. W moim gołębniku można było znaleźć wiele ras, ale najwięcej było pawików i mewek. Przygoda ta zakończyła się 13 lat temu po śmierci żony, kiedy to zamieszkałem i mieszkam do dnia dzisiejszego u córki Marii.
Jubilat pół wieku temu odnalazł też inną pasję. - Czytanie książek stało się dla mnie największym relaksem. Czytałem wszystko, ale najbardziej interesowały mnie książki o tematyce historycznej i wojennej. Czytałem też na głos mojej żonie. Co prawda skąpa była wówczas w zasoby biblioteka we wsi gdzie mieszkałem, ale chcę podkreślić, że przeczytałem wszystkie książki, które się tam znajdowały.
Jedyną rzeczą w życiu, której pan Antoni żałuje jest fakt, że nie może prowadzić auta. - Bardzo chciałem zdobyć prawo jazdy na samochód, lecz żona się nie zgodziła i pozostałem do dzisiaj bez niego - kwituje z uśmiechem.
Panu Antoniemu życzmy zdrowia i wszelkich potrzebnych łask Bożych na kolejne lata życia.