Tadeusz Sławecki, dyrektor Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej im. Hieronima Łopacińskiego w Lublinie, mówi o Nocy Księgarń, potencjale bibliotek oraz roli książki we współczesnej kulturze.
Ks. Rafał Pastwa: Przed nami kolejna Noc Księgarń. Są Noce Muzeów, Noc Kultury – każda z tych inicjatyw, także ta związana z bibliotekami, zabiega o człowieka, chcąc by ten nie utracił niczego, a raczej zyskał.
Tadeusz Sławecki: Tego typu akcje są ważne, bo zwracają uwagę społeczeństwa na fakt, że istnieją takie lub inne instytucje czy placówki. Osobiście nie jestem zwolennikiem akcyjności, preferuję pracę u podstaw, pracę organiczną, systematyczny wysiłek na rzecz kultury i edukacji. To wypływa z mojego doświadczenia poselskiego, pełnionej funkcji sekretarza stanu w Ministerstwie Edukacji czy wreszcie zamiłowania do tego, co regionalne. Oczywiście to poważne wyzwanie, jak w możliwie największym stopniu spopularyzować czytelnictwo.
W Lublinie i na Lubelszczyźnie zlikwidowano wiele księgarń. To nie jest zbyt optymistyczny trend. Przecież księgarnia może stać się przestrzenią szerszą niż tylko sklepem z książkami.
Tak, księgarnie powinny być miejscami ciekawych spotkań, wymiany idei, nie tylko sprzedaży. Natomiast uważam, że do odbioru ambitnej literatury należy czytelników przygotować. Są podejmowane liczne akcje, ale najwięcej zależy od domu rodzinnego i najbliższego otoczenia. Analfabetyzm czytelniczy można odziedziczyć. Jeżeli w domu się nie czyta, to lektura szkolna zawsze będzie przymusem dla dziecka. My jako biblioteka świadczymy usługi i wiemy, że głównymi klientami – gośćmi nie są emeryci, ale osoby aktywne zawodowo, studenci, młodzież szkolna. Biblioteki, w tym nasza przy ul. Narutowicza 4 w Lublinie, to miejsca spotkań, wystaw, konferencji naukowych, wielu innych cennych wydarzeń, skierowanych do różnych grup zawodowych i społecznych. Przez tego typu różnorodne działania zawsze staramy się propagować czytelnictwo. Podam przykład. Dwa lata temu organizowałem wystawę z Centrum Badań Kosmicznych PAN. Zaprezentowaliśmy pierwszy model polskiego satelity, który nazywał się "LEM". Model satelity na wystawie był obłożony książkami Stanisława Lema i uczniowie zwiedzający ekspozycję mogli się zetknąć z książkami tego wybitnego polskiego pisarza i futurologa.
Rzeczy ambitne należy dziś popularyzować.
Kolejnym przykładem była wystawa bursztynu, organizowana u nas przez Miasto Gdańsk. Jedna z jej części została poświęcona geologii i bursztynowi lubelskiemu. Inne gabloty prezentowały inkluzje w bursztynie, czyli była to lekcja historii naturalnej. Nauczyciele biologii realizowali u nas takie lekcje ze swoimi uczniami.